ścieramy
Małżonek zabrał się za ścieranie ścian. Zaczął od łazienek. Zakupił małą packę z papierem ściernym o grubości 60, przyodział twarz w okulary ochronne oraz maskę i rozpoczął prace. Nawet sprawnie mu to poszło, może dlatego, że ściany w łazience ściera tylko do połowy, tak jak będą malowane lub tapetowane. Oczywiście pyli się przy tym strasznie i ręce bolą, ale satysfakcja jest. Pierwotnie mieliśmy wypożyczyć szlifierkę, ale mąż boi się, że za dużo wytrze i zrobią się doły.
W międzyczasie zakupiłam do domu wieszak na kółkach, bo już miałam dość ciuchów walających się po kątach.
Teraz jest kulturalnie. Wieszak przyda się dość długo, bo nie sądzę, abym w tym roku ogarnęła sień. Potem powędruje na poddasze.
Pozazdrościłam pokojówkom z Downton Abbey i zakupiłam cudowną miotełkę do kurzu z prawdziwych piór. Uwielbiam ją!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz