Mija kolejny dzień w
Naszym Domu i czuję się w nim coraz bardziej u siebie. Z każdym ugotowanym
obiadem na mojej cudownej indukcji robi się bardziej domowo. Jak zrobię
pierwsze pranie będzie jeszcze lepiej. Nie wiem czemu, ale piorące się pranie
uspokaja mnie i koi nerwy. Pranie mogę wreszcie zrobić, bo mąż – jako bohater
domu – podłączył wczoraj zlew w kuchni i pralkę właśnie. Miał to zrobić
hydraulik, ale jakoś nie kwapił się skontaktować, wkurzyliśmy się trochę i mąż
zakasał rękawy. Okazało się dość łatwe to podłączanie i mąż pękał z dumy, bo
pierwszy raz coś takiego zrobił. Zaoszczędziliśmy parę złotych.
Każdy dzień przynosi pewne
refleksje. Oto moje obserwacje:
-
jeśli otworzy się okno
tarasowe choćby na kilka sekund, natychmiast wlatują dwie, wstrętne, grube
muchy;
-
jeśli wejdzie się na strych
w poszukiwaniu czegoś w najdalszym kącie, natychmiast dzwoni telefon, który
jest na dole i trzeba galopem lecieć w dół;
-
jeśli szuka się czegoś
najpierw salonie, a potem w sypialniach, to okazuje się, że to coś jest w
kotłowni lub pod schodami.
Swoją drogą uwielbiam
nasze schody za ich urodę, a przestrzeń pod nimi już teraz świetnie się
sprawdza. W przyszłym tygodniu powinnam mieć je już skończone, znaczy
wykończone plus poręcz, a następnie będą robić się dwie szuflady pod nie. Potem
muszę ściągnąć chłopaków, aby postawili mi tam ściankę.
Ponadto teraz widzę, jak
bardzo trzeba się przestawić z pewnymi nawykami. Na przykład bezpieczeństwo. W
bloku zamykaliśmy drzwi na jeden lub dwa zamki, czasem były otwarte, bo zapominaliśmy
zamknąć, a raz przespaliśmy noc z kluczami włożonymi w zamek od strony klatki,
bo zapomniałam je wyjąć. Spaliśmy latem z otwartym na oścież balkonem, bo to
było drugie piętro. I nic się nie stało, ani nawet nie martwiliśmy się za
bardzo. W domu natomiast sprawdzam WSZYSTKIE okna, czy są zamknięte na klucz
oraz furtkę i drzwi rzecz jasna.
Albo kota. W mieszkaniu
chodziła, gdzie chciała i kiedy chciała. Jak balkon był otwarty miała do niego
swobodny dostęp i w ogóle się nią nie martwiliśmy. Tylko jak zamykało się drzwi
balkonowe trzeba było sprawdzić, czy kot jest po właściwej stronie. Natomiast w
domu mamy totalną schizę na punkcie jej bezpieczeństwa. Pilnujemy jej jak oka w
głowie, aby nie wyszła na nieistniejący jeszcze taras, czyli po prostu nie
zostawiamy okna otwartego oraz patrzymy pod nogi, gdy otwieramy drzwi
wejściowe, czy aby futro nie przemknęło. Nie wiem, jak poradzimy sobie z tym
problemem, bo jednak chciałabym, aby kota wychodziła sobie czasem na dwór, ale
na pewno nie swobodnie i bez opieki. Niby ogrodzenie będzie szczelne, ale każdy
kot potrafi się świetnie przeciskać przez ciasne otwory. O to, że nie skoczy na
płot jestem spokojna. Z drugiej strony nie chcę być niewolnikiem w domu i mieć
ciągle zamknięte okna. Myślałam o drzwiach zrobionych z moskitiery, co
stanowiłoby jakąś ochronę dla niej, ale jeszcze nie badałam oferty.
Hmm... do much musicie się przyzwyczaić, bo nawet jak będziecie mieć moskitiery (polecam!) to muchy i tak wejdą ;) Zobaczysz co będzie na jesień, gdy przed zimą będą szukać miejsca do przespania hehe. Do tego dojdą pewnie małe owocówki, więc wszystko do lodówki ;)
OdpowiedzUsuńA kota? Miejska panna z niej, ale zobaczysz jaki dachowiec się z niej zrobi i po płotach będzie śmigać ;) Jak zrobi rozeznanie terenu to będzie tylko na jedzonko przychodzić ;)
Nie wiem jak jest u Was z bezpieczeństwem, ale u nas (u rodziców w domu) na noc okna na parterze zostają uchylone, bo rano jest przyjemny chłodek. W lecie, gdy jestem u rodziców zawsze śpię przy otwartym oknie balkonowym, ale pokój mam na piętrze to też co innego.
Pomieszkacie, przyzwyczaicie się, a zimą dopiero będzie cud i miód! :)
Jak będzie bardzo ciepło, to na pewno uchylimy okna w sypialni. Czy jest bezpiecznie? Nie słyszałam o jakiś napadach i kradzieżach, więc chyba jest ok. A kota lepiej niech chodzi po płotach, bo ona jest ciamajda i potrafi spaść :D
OdpowiedzUsuńMam pytanie,
OdpowiedzUsuńjaką podłogę zrobiliście w kuchni? To są panele pociągniętę od razu z salonu czy może podłoga jest panelopodobna? Super jest dobrana kolorystycznie do mebli dlatego pytam bo bardzo mi się podoba :)
W kuchni i w całym domu są te same panele Dąb Pedro firmy Classen. Płytki są tylko w łazienkach, kotłowni i wiatrołapie. Nasze panele wyglądają jak deski i bardzo mi sie podobają :)
OdpowiedzUsuńWłaśnie super wyglądają- tak myślałam że to panele pociągnięte z salonu ale nie byłam pewna :) mój mąż nie chce dać się przekonać żeby i u nas pociągnąć panele z salonu do kuchni :( Wasze Panele są na prawdę extra :)
Usuń