Pomału, ale do przodu. Skończona jest elektryka w salonie, kuchni i spiżarni.
Poniżej ściana w salonie:
A tu już kuchnia - widok od salonu. Na suficie kabel dla żyrandola oraz bliżej okna kable do dwóch wiszących lamp nad blatem:
Kuchnia i wejście do spiżarni, która jest jeszcze bez czwartej ściany:
Kuchenna ściana z siłą do indukcji. Widać podręczne notatki męża:
I "taras". Gniazdko oraz dwa kable do lamp, które chciałabym mieć zwisające z sufitu daszku tarasowego, a nie na ścianie.
W domu doszło ostatnio do dramatycznych wydarzeń. W wiadrze z wodą utopiły się dwie myszki :( Zamieszkały niedawno pod stertą desek w kuchni i mąż znalazł ich budowane gniazdko z trocin. Myszki jednak uciekły przed nim, oprócz jednej, którą sparaliżowało ze strachu, albo zawału dostała, bo stanęła w miejscu i mąż ją wyniósł na dwór. Zostały tamte dwie, które skończyły żywot razem. Szkoda mi się ich zrobiło.
Tymczasem planujemy skończyć elektrykę w listopadzie. Zrobiona jest ta gorsza połowa, więc teraz powinno pójść szybciej.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz