Ten cytrynowy kolor to, jak wspominałam wcześniej, pigment dodany do gruntu i został on wybrany dość przypadkowo (jedyny żółty dostępny w sklepie). Docelowy kolor elewacji, czyli struktura, będzie w bardzo subtelnym żółtym dopasowanym do piaskowca, którym obłożymy okolice wejścia. Na razie jest ten szalony cytrynowy, który sprawia, że śmieję się od ucha do ucha. Muszę też przyznać, że ekipa postarała się bardziej z kładzeniem kolorku, bo po pierwszej ścianie efekt był taki sobie i jak zobaczyli naszą reakcję to pozostałe ściany pomalowali prawie bez smug. W tym tygodniu mają skończyć, co się dobrze składa, bo od poniedziałku wchodzi płytkarz, nie będzie więc tłoczno na budowie.
A tymczasem ogłaszam koniec sezonu rowerowego. Dziś wybrałam się na przejażdżkę odchudzającą i choć ubrałam się ciepło, to w drodze powrotnej zmarzłam solidnie. Ludzie mijali mnie w samochodach, ubrani w puchowe (!) kurtki i czapki na głowach, a ja przy dźwiękach muzyki country pedałowałam sobie zachwycona jesiennym krajobrazem i coraz bardziej zdegustowana z każdym kilometrem - temperaturą powietrza. Ale jeszcze kwitną rumianki na naszej działce.
Teraz czekaj cierpliwie na wiosnę, mój rowerku!