Tymczasem jestem bliska załamania nerwowego w związku z malowaniem ścian - no nie mamy kiedy się za to wziąć. Kolejna sobota nam wypada, bo mąż musi iść do pracy. A tu marzec się kończy. Pytaliśmy, ile ekipa bierze za malowanie i to jest minimum 7 zł/m, więc wyszłoby ponad 2 tysiące, a na to kasy nie mamy. Nic to, muszę jakoś to wszystko zorganizować.
Termin przeprowadzki jest coraz bliżej i nie jest to już moje marzenie, ale rzeczywistość, gdyż w obecnym mieszkaniu możemy mieszkać max do końca maja. Potem jesteśmy bezdomni :D Czyli koniec żartów, trzeba brać się do roboty i już. Ekscytacja miesza się ze stresem: nowe miejsce, nowe meble, dekorowanie, ale też ojej, czy sobie poradzimy. W każdym bądź razie: witaj przygodo!
A tak w ogóle to będzie moja 11-sta przeprowadzka w życiu do 6-ej miejscowości. Czy ostatnia?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz