12.06.2012
Mieli szczęście ci z energetyki, że nie
mogłam tam do nich pojechać z awanturą, bo pojechał małżonek. Pojechał i
pyta, dlaczego brakuje dokumentów, skoro wszystkie były złożone, a pan
zza biurka oznajmił, że on MYŚLAŁ, że wszystko jest ok i to nie on
zgłosił braki, ale ktoś tam dalej, kto zajmuje się wnioskami. No to mąż
daje mu rzekomo brakujące dokumenty, a on, że najpierw trzeba napisać
podanie, że w nawiązaniu do ich upomnienia o brakach my składamy
ponownie dokumenty. I w ogóle to nie u niego, a w sekretariacie tym razem
się składa. A, i że ta mapka to za mały ma format i trzeba większą
kopię, więc mąż musiał jechać do miasta w poszukiwaniu ksero i wrócić z
kompletną dokumentacją.
Zobaczymy, co dalej będzie. Jak się spytałam męża, kiedy dostaniemy
jakąkolwiek odpowiedź, usłyszałam, że w zasadzie to on zapomniał
zapytać. Ech, ci faceci.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz