20.11.2012
Wlecze się nam ta budowa, oj wlecze :(
Wykonawca zajęty, więc u nas przestój, ale i pogoda płatała figle. No
ale zawsze coś tam się zrobi. I tak 10 listopada nasz domek urósł sobie o
4 warstwy bloczków fundamentowych. Wreszcie widać trochę naszą
inwestycję. I sama już nie wiem, czy dom jest mały, czy duży.
Podczas budowy ścian wyszła pewna
kwestia, dotąd niezauważona przez nikogo. Okazało się, że fundament pod
komin od kotłowni był nie z tej strony zrobiony. Zamiast w wc był w
pokoju, do którego w zasadzie by się nie weszło, bo tarasowałby
przejście. Majster zauważył błąd dopiero teraz i spróbował zaradzić
temu.
Po zaschnięciu zaprawy, kilka dni
później, pomalowano ścianki masą bitumiczną, celem izolacji
przeciwwilgociowej. Jeszcze później na działkę wjechał ciężki sprzęt pod
postacią koparko-spycharki i rozdyźdał hałdy humusu dookoła domu, aby
zrobić miejsce na piasek do zasypania fundamentów. Pamiętni problemów z
gruchą z betonem, która połamała nam jeden betonowy krąg w podjeździe,
zrobiliśmy nawet drugi mini-wjazd na naszą działkę od strony
niezabudowanej sąsiedniej działki (oczywiście za zgodą jej właściciela) i
wielka ciężarówka z piachem przywiozła 60 ton plaży. Ale to i tak za
mało, bo trzeba domówić jeszcze drugie 60 ton.
Żeby nie było tak pięknie, to pan od koparki uszkodził nam 6 bloczków
fundamentowych i trzeba je usunąć i na nowo wymurować ściankę :/
W najbliższy weekend wykonawca obiecał piach ubić i zalać chudziak. I to byłby koniec prac budowlanych w tym sezonie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz