czwartek, 27 listopada 2014

zima za pasem

Kończy się listopad, zima za pasem. Dziś w nocy zapowiadają u nas aż -4 stopnie, tak więc trzeba było zakręcić wodę w domu, żeby nam rur nie rozsadziło. Poza tym prace elektryczne posuwają do przodu, pomału, ale systematycznie. Prawie cała instalacja jest już położona, zostało niewiele, np. światło na ganku (o kurcze, jeszcze ganek! - zawołał mój mąż jak już pochwalił się, że widać koniec jego prac :D). Teraz mąż będzie kładł kable telewizyjne, które będą we wszystkich pokojach.
A tymczasem widać już święta za rogiem :p Tak było u nas w zeszłym roku:


U mnie porządki świąteczne w pełni, a już w poniedziałek ubieram choinkę. A może nawet w niedzielę? Hmm, zobaczę jaki nastrój będę miała. Tak, szalona jestem, wiem :D Ale ja po prostu uwielbiam święta!

poniedziałek, 17 listopada 2014

jesienne prace

Za oknem listopadowa szaruga, a w naszym domu w miarę ciepło, gdyż mąż zainstalował kozę. Teraz chłód mu nie ciągnie po plecach i nie siorbie nosem. Ma tez radyjko, które uprzyjemnia mu czas, bo tak to by chyba tam zwariował sam, zwłaszcza, że spędza tam po kilka godzin.



Koza kosztowała z przesyłką 160 zł. To piecyk szamotowy, z cegłami w środku. Opalamy ją i deskami, i papierem i ekogroszkiem. Spełnia swą rolę, a to najważniejsze. Mąż pozaklejał dziury w stropie, aby ciepło mu nie uciekało, czyli wejście na poddasze oraz otwory wentylacyjne.



Poza tym małżonek dzielnie walczy z elektryką. Wszystkie sypialnie mają już doprowadzone kable, kotłownia też. Nawet domofon jest już wyprowadzony, a w zasadzie videodomofon. Mąż zapragnął takie urządzenie mieć w obejściu, żeby była jakaś nowoczesność, a nie tylko angielskie, babcine klimaty :D Mnie tam wystarczyłby zwykły domofon z bzyczkiem do furtki, bo aby zobaczyć kto dzwoni mogę zerknąć przez okno. No ale niech facet też coś ma po swojemu w tym domu.

wtorek, 11 listopada 2014

mała łazienka

Za oknem piękna, cudowna  jesienna aura i można byłoby trochę podziałać na budowie, np. położyć dach, ale cóż... Ech, nawet się już nie denerwuję. Chociaż elektrykę położymy. A może zimy w tym roku nie będzie? Bo w sumie za 2 tygodnie grudzień, a tu 15 stopni. No i jak będzie wyglądać moja choinka przy takiej pogodzie? Tradycyjnie ubieram ją w pierwszych dniach grudnia, a czasem nawet w Andrzejki (tak, szalona jestem) i trochę głupio to wyjdzie - tu chryzantemy na balkonie, a tu bombki.

No ale póki co to rozmyślam o domu. I tak wpadłam na pomysł, aby zmienić koncepcję odnośnie małej łazienki, czyli wc. Pierwotnie chciałam ją w kolorach rubinowo-złotych, ale już mi przeszło. Teraz chcę czarno-białą. Jak zobaczyłam to zdjęcie tak mnie wzięło:


Co prawda na zdjęciu jest czekoladowa tapeta, ale nie przeszkadza to w mojej wizji black and white, tak jak poniżej.



I tak, też chcę listwy przysufitowe, a zlew podblatowy najlepiej. A blat z czarnego granitu. Mmmm, ale się rozmarzyłam.... Tapeta czarna, w jakieś esy-floresy, najlepiej flokowana, ale one są baardzo drogie. Ta jest przepiękna:




Płytki do wysokości ok. 120 cm, białe, np. te Pallazo 1:



Tylko nie wiem jak by wyszło z ich wysokością, jeden rząd to mało, a dwa czy dobrze będą wyglądać. W sumie najchętniej widziałabym tu płytki imitujące białą boazerię z małych listewek, ale jest to upiornie drogie - 150 zł za SZTUKĘ. No ale bezsprzecznie piękne.




Oświetlenia nie zmieniam - dalej chcę kryształki, ale z chromem, a nie złotem.
Plafon:





Kinkiet:




Najbardziej martwi mnie sedes. Jest tam niewiele miejsca na niego, bo jest wejście i jakby nie były to i tak będzie wystawał. Myślałam o spłuczce podtynkowej, bo chyba najbardziej oszczędza miejsce, ale chyba najlepszym rozwiązaniem byłby t.zw. górnopłuk, spotykany obecnie w dość starych mieszkaniach, aczkolwiek są dostępne nowe modele dla koneserów. 

Mnie się to nawet podoba, ale mój mąż chybaby pękł ze śmiechu jakbym mu to zaproponowała i napomknąłby coś na temat babcinych łazienek z PRL-u.

A tak łazienka będzie wyglądać - wersja poglądowa: