poniedziałek, 31 sierpnia 2015

wielkie, wstępne podsumowanie


Obiecałam wielkie podsumowanie poniesionych dotąd wydatków, więc proszę bardzo.


fundamenty 11.500 + robocizna 5.00016.500

ściany, strop, dach (bez blachodachówki) 38.600 + robocizna 18.000 =
 56.600

okna, drzwi zewn. + montaż = 14.000

ogrodzenie (bez jednego boku działki) = 16.000


dach (blachodachówka, okno, łaty, rynny) 16.900 + robocizna 3.700 = 20.600

tynki kwarcowe materiały 2.000 + robocizna 6.800 = 8.800

podłogówka (styropian, rurki, hydraulika) 14.600 + robocizna 5.800 =  20.400 

wylewki (cement, styropian) 3.400 + robocizna 2.300 = 5.700

kotłownia hydraulika ( grzejniki, rurki) 7.700 + piec 6.800  + robocizna 3.200 = 17.700

RAZEM 176.300 zł

Jak widać powyższa suma uwzględnia koszt ogrodzenia, który nie wchodzi w cenę budowę domu, trzeba więc odjąć 16 tys. by mieć ogląd kosztów budowy domu.
                                                

Do tego należy doliczyć różne inne drobiazgi oraz wszelkie opłaty typu zakup       

projektu, przyłącza itd, co daje łącznie bez zakupu działki 200.000 zł. Tyle wydaliśmy dotychczas na nasz dom. Myślę, że nie jest to  duża kwota, biorąc pod uwagę, że niektóre rzeczy braliśny drogie (blachodachówka, ogrodzenie frontowe), tak więc spokojnie ta kwota mogłaby być niższa. Oczywiście to nie koniec wydatków, bo czeka nas elewacja (17 tys.), nieszczęsne gładzie (5 tys.), ocieplenie stropu (nie mam pojęcia ile), schody na strych (5-7 tys.) Ale już dzis widzę, że dom bedzie poniżej 250.000 zł (bez działki). Oczywiście to stan deweloperski, bo wykończeniówka to już wedle osobistego uznania, mogą być i złote klamki i marmury, albo rozsądne kwotowo rozwiązania.











kotłownia gotowa!

No, udało się. Co prawda hydraulik skończył kotłownię kilka dni temu, ale jakoś nie miałam nastroju  na wpisy tu, może ze względu na kwoty do zapłacenia w związku z tym.

Ogólnie wygląda wszystko bardzo ładnie. Jest i zlew, i bojler i mnóstwo rurek różnego rodzaju. Materiały z górnej półki, bo na takich tylko robi nasz fachowiec, gwarantując nam niezawodność. Akurat na hydraulice nie chcę oszczędzać.




Musimy jeszcze przejść z mężem szkolenie co z czym tu się je. Nie było także próby ogniowej, a na tym nam najbardziej zależy, bo nie mamy pojęcia jak obsługiwać tego zielonego potwora. Dlatego też za robociznę wolałabym zapłacić po testach.

Finansowo wyszło tak:

materiały (rurki, bojler, 2 wielkie grzejniki na strych) 7.600 zł
robocizna 3.200 zł

razem 10.800 zł

Kilka miesięcy wcześniej hydraulik mówił o 3 tys. za materiały, a tu tyle wyszło. Grrrr. Ważne, by wszystko latało, jak to mówi mój mąż, znaczy działało. Swoją drogą nie mogę wyjść z podziwu, że ta wielka cysterna tak sobie wisi na ścianie i nie zerwała się jeszcze pod własnym ciężarem. W końcu te ściany to nie żelbeton, a jednak wszystko się trzyma.

środa, 26 sierpnia 2015

zlew gospodarczy

Zakupiłam do kotłowni zlew gospodarczy z ruchomą wylewką. Jak się ktoś uprze to i weźmie sobie prysznic siedząc w kucki na podłodze ;) Cena 308 zł z dostawą i ze wszystkim co jest na zdjęciu. Dokładnie ten:



Hydraulik ma dziś skończyć, więc będzie można wszystko, całą budowę, podliczyć.

wtorek, 25 sierpnia 2015

grrrrr! szafki kuchenne

Normalnie szlag mnie trafił na miejscu, gdy zobaczyłam zupełnie przypadkiem, że Ikea wycofała mój ulubiony wzór frontów szafek kuchennych! A żeby ich wszystkich pokręciło! Nie ma już tych cienkich listewek:


W zamian za to jest to:


No i sama nie wiem, czy mi się to podoba. Te nowe fronty Hittarp są bardziej toporne, rustykalne, co w sumie idzie w parze z ogólną wizja mojej english country kitchen. Ale czy mi się to podoba? Muszę to przemyśleć. W sumie sama jestem sobie winna, bo tak to jest jak ktoś 3 lata buduje dom :(

sobota, 22 sierpnia 2015

piec w pełnej krasie

Jesteśmy mile zaskoczeni faktem, że piec zajmuje tak mało miejsca w kotłowni. Ot, taka duża komoda. Hydraulik przygotowuje się do montażu reszty rurek, kaloryferów na poddasze i pozostałego żelastwa.





A tymczasem musimy na t.zw. wczoraj zamówić drzwi wewnętrzne. Czas oczekiwania to 5 tygodni, a drzwi musza być PRZED płytkami w łazienkach. Nie tyle drzwi, co futryny. Spodobały mi się Porta Drzwi kolekcja Wiedeń, ale po obdzwonieniu pięciu sklepów okazało się, że nikt nie ma ich na ekspozycji, a w ciemno nie zamierzam  kupować.

Poniżej Porta Drzwi:


No i chyba skusze się na Classen seria Morano. Bardzo ładne, ale muszę obejrzeć na żywo jeszcze raz, bo już raz je widziałam. No i jak starczy funduszy to zamówię też t.zw. korony na szczyt.

Poniżej Classen:



A tu z koroną:


piątek, 21 sierpnia 2015

parapety już są

W czwartek 20 sierpnia zamontowano nam parapety. Są śliczne i eleganckie. Dobrze, że będziemy jeszcze kłaść gładź, bo narobił się bałagan i teraz ściany wyglądają niezbyt  dobrze.






Poza tym wyregulowano nam okna i drzwi - działają jak teraz jak należy.

Odebraliśmy płytki ze sklepu. Normalnie uwielbiam je! Mają cudowny śmietankowy kolor, taki jak moja suknia ślubna. Skojarzenie stąd, że niedługo mamy rocznicę ślubu i tak mnie naszło jakoś. Nie ma zdjęcia tej dużej płytki, bo nie chciało mi się ich rozpakowywać.



Ciągle mam problem z płytkami na podłogę. Skłaniam się bardziej ku takim:

To z tej samej serii co te na ścianę. Martwi mnie wymiar tych płytek, bo to aż 44x44 cm. Czy to nie za duże płytki do tak małej łazienki? Narysowałam sobie rozłożenie płytek na podłodze, ale się pomyliłam i naniosłam o wymiarze 60x60 cm. W sumie nie wyszło źle, a te rzeczywiste są mniejsze przecież.


Na budowę zajrzał także hydraulik. Pomierzył sobie wszystko i pojechał kupić brakujące elementy instalacji. Dziś, w piątek, ma zacząć.

piątek, 14 sierpnia 2015

ocieplenie, płytki, parapety

Umówiliśmy się z panem, który zrobi nam ocieplenie chałupy. Pomierzył sobie wszystko, zasugerował różne rozwiązania. Zrobi nam też podbitkę i  parapety zewnętrzne. Chcemy ocieplać grafitem 15 cm z TermoOrganiki. Całość zagruntowana i zostawiona na szaro przez zimę, bo kolor położymy na wiosnę. Takie rozwiązanie wydaje nam się praktyczne, gdyż na działce będą robione różne prace typu nawóz ziemi i rozprowadzenie jej oraz położenie kostki, podczas których można pobrudzić lub wręcz uszkodzić elewację. Po kilku dniach pan oddzwonił i powiedział, ze całość wyniesie nas 17 tysięcy (materiały na ocieplenie, podbitkę, parapety zewnętrzne oraz robocizna). Termin prac gdzieś we wrześniu, jak się ochłodzi.

Ponadto zamówiliśmy pierwsze płytki do małej łazienki. Na razie tylko na ścianę, bo na podłogę nie mogłam się zdecydować. Chciałabym jakieś tańsze, bo z kolei chcę mieć blat pod umywalkę z granitu, a to jakieś 700 zł będzie. Budowa to sztuka kompromisu. W każdym bądź razie te na ścianę to Tubądzin i podobają mi się baaardzo. Mężowi też, choć jemu wszystko jedno zasadniczo, byle było ładnie i nie za drogo ;D

Te płytki:



Poniżej zdjęcie w rzeczywistości ze sklepu. I nie, to nie szafka ;D



Na powyższych zdjęciach płytki 30x60 są ułożone w jednym rzędzie, ale u nas będą dwa rzędy plus widoczny cokół i gzymsik. Płytki są nie do końca białe, z połyskiem. Na podłodze przy tej niby szafce leży płytka podłogowa w marmurek i taka bardzo by pasowała, ale jest wielka gabarytowo, bo chyba 60x60, a nasza łazienka ma ledwo 2 mkw i głupio by wyglądała. Musze poszukać coś małego, najlepiej mozaikę, ale w przyzwoitej cenie, a nie 50 zł za sztukę.

Normalnie cieszę się jak dziecko z tych płytek, bo to taki pierwszy zakup dekoracyjny i wreszcie będzie go widać, a nie jak jakieś rurki podłogowe, co kosztują sporo, a nie nie można popatrzeć na nie. Mierzyłam i liczyłam chyba z dwie godziny, aby nie pomylić się w ilości, bo w sumie pierwszy raz kupujemy ładne płytki, nie licząc tych do kotłowni.

Zamówiliśmy również parapety wewnętrzne z białego marmuru i będą w przyszłym tygodniu. 4 sztuki o długości 150 cm plus jeden 80 cm, z montażem, w cenie 1200 zł. Przy okazji ekipa wyreguluje nam okna, bo to ci sami od montażu okien i drzwi.

A na koniec wkurzająca sprawa. Musimy położyć gładzie w całym domu, bo nasze tynki kwarcowe owszem, są ładne, ale tylko miejscowo - jak się okazało - i nie da się tego doszlifować. Tak więc trzeba znowu zabulić kasę. We wrześniu mają zrobić, oczywiście inna ekipa niż poprzednio.

mamy piec!!!

W środę, 12 sierpnia, przyjechał do nas piec. Kierowca zajechał na działkę, podjechał pod ganek, wyciągnął drewniany podeścik i wjechał wózkiem na ganek. Mąż z sąsiadem asekurowali, ale suma sumarum piec wjechał do domu bezproblemowo i to w 10 minut!. Panowie nie zmęczyli się wcale, a wręcz uśmiech zdobił ich lica, że to tak sprawnie poszło, zwłaszcza, że było piekielnie gorąco, bo jakieś 35 stopni w cieniu. Nic się nie uszkodziło, płytki nie pękły, futryna cała i ogólnie jest ok. Piec jest mniejszy niż myśleliśmy i niestety zielony. Poniżej fotorelacja, a właściwie kadry z filmu, który kręciłam ja, inwestorka ;D






W zasadzie to nie bardzo widać ten piec, bo stoi na razie bokiem i na środku kotłowni, ale ja w tym ferworze nie zrobiłam lepszego zdjęcia. W przyszłym tygodniu przyjdzie hydraulik i sobie poustawia wszystko oraz zainstaluje rurki, termę i co tam trzeba jeszcze.

środa, 5 sierpnia 2015

zamówiliśmy piec

Po wielu przemyśleniach, mierzeniu kotłowni wzdłuż i wszerz, telefonach i wizytach w sklepach - wybraliśmy piec. Jest prawie idealny, na minus ma tylko gabaryty, t.j głębokość. Cóż, grubas z niego.
Zdecydowaliśmy się na wspomniany przeze mnie wcześniej EKR PZ firmy Defro (18 Kw, podajnik z prawej strony, na ekogroszek i miał oraz dodatkowo na drewno). Cena 6.760 zł. O, ten:




Nie wiemy tylko, czy uda nam się dostać w kolorze czerwonym, bo mają też na stanie zielone i one idą w pierwszej kolejności, ale jakby co zaznaczyliśmy, że chcemy czerwony. Dostawa w ciągu 2 tygodni.

Tylko jak my go wniesiemy do domu? Nawet jak się go rozmontuje (podajnik osobno) to i tak waży swoje. Mąż już obmyśla metodę, więc zobaczymy co z tego wyjdzie.

poniedziałek, 3 sierpnia 2015

ścieramy

Małżonek zabrał się za ścieranie ścian. Zaczął od łazienek. Zakupił małą packę z papierem ściernym o grubości 60, przyodział twarz w okulary ochronne oraz maskę i rozpoczął prace. Nawet sprawnie mu to poszło, może dlatego, że ściany w łazience ściera tylko do połowy, tak jak będą malowane lub tapetowane. Oczywiście pyli się przy tym strasznie i ręce bolą, ale satysfakcja jest. Pierwotnie mieliśmy wypożyczyć szlifierkę, ale mąż boi się, że za dużo wytrze i zrobią się doły. 

W międzyczasie zakupiłam do domu wieszak na kółkach, bo już miałam dość ciuchów walających się po kątach.





Teraz jest kulturalnie. Wieszak przyda się dość długo, bo nie sądzę, abym w tym roku ogarnęła sień. Potem powędruje na poddasze.

Pozazdrościłam pokojówkom z Downton Abbey i zakupiłam cudowną miotełkę do kurzu z prawdziwych piór. Uwielbiam ją!




sobota, 1 sierpnia 2015

rozterki z piecem w roli głównej

Nadszedł czas na wybór pieca do kotłowni. Oczywiście rozmyślamy o tym od dawna, ale teraz jest czas decyzji i zakupu. Niestety sytuacja przyprawia nas o ból o głowy, bo wybór jest dla nas bardzo trudny. Oto nasze główne kryteria:

- czopuch od góry (najważniejsza kwestia),
- w miarę płytki o głębokości do 60 cm,
- z podajnikiem,
- żeliwny ruszt.

No i powyższe cechy praktycznie wykluczają wszystkie dostępne piece. Zostały nam 3 propozycje:

1. piec lokalnego producenta, płytki (55cm), czopuch gdzie trzeba i w ogóle, ale  z wodnym rusztem i o niezbyt dobrych parametrach.
2. piec Heitz Eko 4 o mocy 16Kw, płytki, ale bardzo wysoki, bo aż 170 cm. Firma niezbyt nam znana.
3. piec Defro EKR 18Kw, parametry są, żeliwny ruszt jest, niski, ale "gruby", bo ma aż 78 cm głębokości. A my mamy miejsca 140 cm, więc nie za wiele zostanie na obsługę pieca, ale nie będzie aż tak tragicznie.

No i naprawdę mamy zagwozdkę, co wybrać. Zrobiliśmy sobie próby testowe w kotłowni, gdzie za piec posłużył nam wieszak na ubrania, dzięki czemu mogliśmy zobaczyć, jak zmieni się kotłownia po wstawieniu każdego pieca. Rozmiarem idealny jest ten 1, ale ma najgorsze parametry. Bez sensu więc. Wyznam szczerze, że jakoś najbardziej nas ciągnie do numeru 3, bo choć pękaty trochę, to jakoś da się funkcjonować w pomieszczeniu, a i jakość do nas przemawia. Zresztą, to nie salon, aby było wygodnie i pięknie.

Myślimy dalej, pojutrze podejmiemy decyzję.