niedziela, 27 listopada 2016

ptaszki, kwiatki i święta

Nabyłam drogą kupna piękny, solidny karmnik dla ptaków. Kolor daszku dopasowałam do dachu domu, aby było ładnie, czyli jest czerwony. Karmnik wisi na wprost okna tarasowego, aby obserwować ptaki, co, jak się sama zdziwiłam, lubię robić. Zaopatrzyłam się w różnego rodzaju karmę dla ptaków i mam od teraz zajęcie. Choć tak naprawdę karmnik kupiliśmy dla kota, by nie nudziło się jej, gdy nas nie ma w domu :D Póki co przylatują same sikorki. Sroki i sójki są za duże do budki więc im sypię na trawę trochę dużych pestek słonecznika w łupinach - wszystko znika. Dodatkowo sikorki dostają na zmianę słoninkę i kulki tłuszczowe z ziarnami.




Oprócz zajmowaniem się fauną, zajęłam się też florą w domu. Niestety należę do osób, które nie mają drygu do roślin. Albo przesuszam, albo przelewam. No i mało co mi się podoba. Miałam zawsze bazylię w kuchni i ewentualnie begonię. Ale tak było do czasu przeprowadzki. W nowym domu aż się prosi o zieleninę, bo pięknie wygląda na tle jasnych ścian i mebli. Pomalutku więc, sztuka po sztuce, przybywa coś w domu. Czytam sobie jak pielęgnować każdą roślinę i staram się bardzo. Nie planuje palmiarni, ale kilka kwiatów na pewno dokupię. Póki co szaleję na punkcie zamiokulkas, która wypuściła już 4 liście odkąd jest u nas. Niestety ma za małą osłonkę bo nie umiem dopasować te rozmiary do siebie:



Mój wymarzony świecznik pięcioramienny w towarzystwie bluszczu - tak już trochę świątecznie:


Słodki sukulent kupiony w dyskoncie:


Kwiat o uroczej nazwie clusia - wzięłam, bo był w miarę ładny:


Pięknie kwitnąca szlumbergera, niestety nie mogę znaleźć dla niej osłonki i nie jest wyeksponowana cała jej uroda. Jak ją kupiłam miała więcej pąków, ale odpadły, niestety:


Jeszcze raz bluszcz, tym razem w łazience:



Tymczasem jestem już w blokach startowych przed inauguracją okresu świątecznego. Kupiłam sporo nowych dekoracji, a jeszcze trochę dokupię. Mąż grzmi, że zwariowałam totalnie chcąc ubierać choinkę 1 grudnia, ale on marudzi tak co roku, jakby mnie nie znał wcale. Pójdę na jedno małe ustępstwo i choinkę ubiorę nie 1-go, a 3-go grudnia, bo wcześniej nie będę miała po prostu czasu :D Wszystkie dekoracje pokażę, bo i trochę się w domu zmieniło. Lista świątecznej muzyki zrobiona i odświeżona. Porządki przedświąteczne prawie zrobione, bo i za wiele do sprzątania nie było po przeprowadzce. Czerwone szmatki już nie mogą się doczekać na wyeksponowanie :D






mieszkamy 6 miesięcy

I tak oto niepostrzeżenie zleciało 6 miesięcy od przeprowadzki. Nie wiadomo kiedy to zleciało, bo była wtedy wiosna, a już jest prawie zima. Oto moje przemyślenia i wnioski po tym czasie.

1. W domu jednorodzinnym mieszka się cudownie. No bosko po prostu. Przestrzeń, brak sąsiadów za ścianą, brak smrodów z całego bloku, parkowanie zawsze pod domem - to wszystko doceniamy codziennie. Naprawdę. Jedyny minus to brak sklepów nieopodal,  ale coś za coś i nie chcę już wracać do tamtych "luksusów".

2. Kocham w moim domu to, że wszystko mam tu nowe. Po latach mieszkania w różnego rodzaju umeblowanych mieszkaniach różnica jest ogromna i doceniam to bardzo. Rozlatującym się, brzydkim meblom mówimy stanowcze nie!

3. Ogromny strych to wielki plus. Jest miejsce na wszystko włącznie z praniem. Bardzo lubię tam przebywać, zwłaszcza jak pada deszcz i słychać spadające krople. Nie wyobrażam sobie jego brak, aczkolwiek w pierwotnym projekcie domu strych był symboliczny, bo strop był drewniany i niski.

4. Dom parterowy to był świetny pomysł. Na piętro do sypialni nie chciałoby nam się chodzić, bo nawet teraz nie zawsze chce się iść z jakimiś klamotami i składujemy je przy schodach aż w końcu któreś z nas będzie musiało tam iść. Tak więc koncepcja parterowa była słuszna.

5. Kot kocha dom nad życie. Ma tu raj i uwielbia biegać na strych myszkując w kartonach. Widoki za oknem również ją satysfakcjonują, zwłaszcza ptaszki skaczące po tarasie. Duży metraż stwarza jednak zagrożenie w postaci zamknięcia kota po niewłaściwej stronie drzwi i tak kota została zamknięta na całą noc na strychu :( Dwukrotnie.

6. Szambo to samo zło. Może kiedyś doczekamy się kanalizacji, ale to nie w ciągu najbliższej dekady.

7. Piec na groszek wymaga dużo wyrozumiałości od nas i testuje naszą cierpliwość. Mąż po sprzątaniu wygląda jak górnik po zmianie, a ja  latam z mopem w wiatrołapie. Co prawda robimy to raz na 2-3 tygodnie, ale wkurw jest. Jak tylko dociągną nam gaz zdecydujemy się na mniej absorbujące ogrzewanie domu.

8. Ogrzewanie podłogowe to cudowny wynalazek.

9, Zaprzyjaźniłam się z robakami i już tak nie wrzeszczę na widok pająków, choć przedwczoraj odwiedził nas bliski kuzyn tarantuli, nawet mąż był pod wrażeniem.

10. Kominek jest boski. To mój konik i testuję nowe sposoby efektywnego palenia w nim. Jeszcze mam trudności w rozpalaniu ognia. W sobotni wieczór, gdy płomień pięknie tańczył na drwach, a my z mężem siedzieliśmy na sofie popijając procenty, powiedziałam mu, że własnie dla tych chwil to wszystko było, ta budowa, te nerwy, krew pot i łzy. Warto było!

No i  gdzie indziej miałabym takie widoki nieba?









czwartek, 6 października 2016

ścianka w wiatrołapie

No i doczekałam się ścianki w wiatrołapie. Niespodziewanie przyszła ekipa i w 6 godzin uporali się z robotą. Nie kładli gładzi, bo tam będzie tapeta z jednej strony, a z drugiej malowanie Magnatem plus półki, poza tym nie chciałam pylić na cały dom.

Wcześniej było tak:


Teraz jest tak:




Wreszcie można zabrać się za wykańczanie tej części domu, czyli  pomieszczenie u szczytu schodów plus wiatrołap plus pomieszczenie gospodarcze: pomalować wszystko na górze i na dole, przykleić listwy podłogowe i sufitowe, poszukać tapety, wieszaka i innych dodatków. I mam zamiar większość rzeczy zrobić sama :)


wtorek, 4 października 2016

stół!

Chwalę się moim wytęsknionym stołem z toczonymi nogami :D





Krzesła są oczywiście tymczasowe, lampa też. Na fotach widać także moją dumę, czyli dwuwarstwowe zasłony własnej produkcji. Stół ma wymiary 130 x 90 cm w stanie jak na zdjęciach plus dwie dostawki po 45 cm, co daje po całkowitym rozłożeniu wymiary 220 x 90 cm. Według mnie takie rozmiary są bardzo praktyczne w użytkowaniu. Mebel jest pięknie wykonany i jestem nim zachwycona. Szukałam takiego stołu miesiącami  nim znalazłam w necie odpowiedni zakład stolarski.  Ze stołem przyjechał tez stolik kawowy, ale muszę go zaaranżować jakoś i dopiero wtedy pokażę. W sumie czekałam 2 miesiące na dostawę (robione na wymiar), ale warto było czekać.

Te jesienne zachody słońca są po prostu fantastyczne!





środa, 28 września 2016

taras

Udało nam się wylać taras. Wymiary 3 m x 5,80 m. Zachowaliśmy lekki spadek, ale niestety beton był za gęsty i w efekcie zrobiły się takie zmarszczki-pęknięcia. Na beton pójdą deski z kompozytu. Będzie tez zadaszenie z przeźroczystego lub mlecznego poliwęglanu litego (chyba że z kasą będzie krucho to wtedy komorowy) plus podwieszane zasłony w stylu rolet rzymskich jak na zdjęciu poniżej. Dookoła tarasu będzie barierka z wejściem - od strony ogrodu - na środku na wprost okien.







Docelowo tak ma być plus te rolety pod dachem.


Gdy nawieziemy ziemię poziom się trochę podniesie, ale i tak nie obejdzie się bez schodka. Mnie się taras bardzo podoba już teraz. Odnośnie ziemi to chyba jednak zrezygnujemy z tego w tym roku, bo uzmysłowiłam sobie, że aż do wiosny będę patrzeć na błoto, a tak mam jakaś zieloną trawę. Prace ogrodowe wykonamy więc wiosną.

Jesień jest już widoczna gołym okiem. Kolory bledną, pola ogołocone z roślin, ale krowy się pasą ciesząc me oko.


środa, 7 września 2016

sypialnia i dynia

Sypialnia dostała obrazki. Na razie tylko dwa. W ogóle to zrobiliśmy przemeblowanie o 180 stopni, bo nam się źle spało i ogólnie nie było nam wygodnie. Teraz jest lepiej, tylko jedna szafa wyemigrowała do innego pokoju. Okno też nie jest skończone, bo muszę przyszyć taśmę marszczoną do firan i w ogóle zamówić żabki. Brakuje tez haczyków do zaczepienia chwostów - na razie używam agrafek. Te zasłony to moja wielka duma, bo sama je uszyłam, są na podkładzie i są z cudownej tkaniny.




Ech, ile jeszcze pracy mnie czeka z ta sypialnią, ale już teraz ją uwielbiamy z mężem i mogę tam leżeć godzinami gapiąc się na piękne, morelowe ściany i tak pieczołowicie klejone własnoręcznie listwy sufitowe.

Tymczasem wczoraj dostałam od sąsiadki, tubylczyni od bardzo dawna, piękna dynię na ganek.


laundry room

Nie mogłam dłużej patrzeć na mój kącik pralniczy, więc wzięłam się za robotę. Czekałam, bo może zrobią nam wreszcie ściankę i będę miała zamknięte pomieszczenie, ale sprawa się przeciąga. Pomalowałam farbą z niebieskiej łazienki dwie ścianki i od razu zrobiło się przyjemniej. Wyszorowałam też wszystkie sprzęty, t.j. pralkę, żelazko, odkurzacz i deskę do prasowania i aż blask teraz bije od nich. Mąż przykręcił mi półki i od razu jest pięknie. Oczywiście to nie koniec urządzania tego miejsca, ale więcej zrobię jak już będzie ta nieszczęsna ściana.




Na półce stoi mój ukochany pomocnik-pojemnik z chemią do sprzatania i miotełką pokojówki z Downton Abby - uwielbiam paradować z nimi od łazienki do łazienki :D


środa, 31 sierpnia 2016

schody i szuflady

Po 3 miesiącach od zamontowania schodów doczekałam się wykończonych szuflad. Wyszły świetnie, wyglądają bosko i są bardzo praktyczne. Uchwyty, pierwotnie inne, pokochałam od pierwszego wejrzenia. W środku nie ma żadnych półek, na razie. Zobaczę w praniu, czy nie zamontować jednej w tej najwyższej. Kwadratowa szuflada jest idealna na kozaki i kalosze.




Teraz czekam na ekipę, która ma mi postawić ściankę przy schodach. Kiedy ty nastąpi? - nie mam bladego pojęcia, ale mam zamiar ich przypilić przy najbliższej okazji, gdyż na dniach mają robić u sąsiadów.






poniedziałek, 29 sierpnia 2016

i po wakacjach

Miesiąc mnie tu nie było, ale i nie działo się zbyt wiele. Teraz wracamy do działania, więc trzeba zakasać rękawy.

Zabraliśmy się za porządkowanie gruzu na działce. Było tego trochę w postaci górki widocznej poniżej (nazwanej pieszczotliwie skalniaczkiem) oraz elegancko ułożonych pustaków z gazobetonu. Władowaliśmy wszystko do jednego kontenera, potem do drugiego, niestety ten drugi okazał się za pełny i trzeba było go rozładować i załadować resztki na trzeci rzut. Mąż się wściekł, że to podwójna robota wyszła, ale co zrobić. Tylko że zamiast zrobić wszytko w kilka dni sprawa nam się rozwlekła na 3 tygodnie.



Kominek został pomalowany dwukrotnie kolorem "stylowy antracyt" Magnata i ozdobiony kinkietami. Na suficie żyrandol z tej samej serii. Zrobiło się salonowo i mąż aż mnie pochwalił za dobór oświetlenia. Mnie też podoba się i to bardzo.


A tymczasem na działce mamy pierwsze plony. To jedyne posadzone roślinki w tym roku. Pomidorki pierwsza klasa i bardzo dużo ich jest. Pycha są. To niesamowite, jak człowieka cieszy taki drobiazg :)



poniedziałek, 25 lipca 2016

schody i żniwa

Schody dostały wreszcie szuflady. Na razie tylko wnętrzności, bo fronty się robią. W sumie 3 niezależne szuflady, które już teraz świetnie się sprawdzają. Fronty chcę mieć z takimi retro uchwytami w kolorze starego złota.




Przy okazji uchwytów pokażę jakie kupiłam gałeczki do komody w sypialni. Miały świetną cenę 2,08 zł - przecenione z 9,50 zł, więc bez wahania wzięłam 12 sztuk. Leżą na tkaninie, z której zrobiłam zasłony do sypialni.


Tymczasem na wsi żniwa w pełni i taki piękny kombajn skosił zboże przed naszym domem.


Odkąd mieszkamy w naszym domu z wielkim zainteresowaniem obserwuję niebo. Szczęśliwie mamy dość spory kawał nieba nad nami nieograniczony żadnymi budowlami. Na miejscu pierwszym jest u mnie wschód księżyca, sprawdzam więc sobie godziny pojawienia się srebrnego globu i zachwycam się spektakularnymi wschodami. Koniecznie muszę zaopatrzyć się w jakaś lunetę.


A tu taki portrecik przy kwiatkach :)


poniedziałek, 18 lipca 2016

upiększamy dom

Powoli, ociężale, ale posuwamy się do przodu z wykończaniem domu. Kuchnia wzbogaciła się o zegar na ścianie, mój ulubiony obrazek z przepisem na angielskie ciasto, żyrandol oraz uchwyty szafek (jednak czarne, a co tam).


W łazience kabina prysznicowa wzbogaciła się o koszyczko-półki oraz szczyt luksusu, czyli lusterko. Przydaje się bardzo zarówno mi jak mężowi. Bałam się tylko, że to szklane lustro, ale na szczęście to plastik. Jest też żyrandol, lustro, dozownik i szafka cudnej urody, która czeka w kolejce na upgrade, bo zmienię gałki oraz dodam koszyczki i zasłonkę za szybą.




A taka optymistyczna wycieraczka zagościła na ganku:


Zasłony są produkcji. Uszyłam już te do salonu i jestem z nich bardzo dumna. Muszę jeszcze zamówić chwosty do podwiązania, bo takie rozpuszczone nie podobają mi się. Teraz zabieram się za zasłony do sypialni.

Musze przyznać, że te zasłony bardzo mnie zmotywowały, bo to widoczna zmiana w domu i wreszcie widzę sens swoich prac. Przy okazji już teraz nadmienię, że szykuję się do małego remontu, bo mam zamiar zmienić totalnie przedpokój, czyli korytarz przy sypialniach. Nie mogę przyzwyczaić się do koloru jaki tam jest, więc go przemaluje na ciemniejszy oraz dodam extra listwy dekoracyjne na wysokości 1/3 ściany plus tapeta pod nimi. Salon też chyba dostanie takie listwy.