poniedziałek, 31 marca 2014

skrzynka

W sobotę rano mąż zajeżdża na działkę, patrzy, a tu coś brakuje w krajobrazie. No i mamy pierwsza kradzież: gwizdnęli nam betonowa pokrywę od szamba. No naprawdę już nie mieli co brać? Ale podejrzewamy, że to dla  zabawy było, bo obok była pusta flaszka, a 200m dalej poprzewracane znaki drogowe, więc chyba jakie rozbawione towarzystwo szło. Sprawdziliśmy okolicę, czy przykrywa nie leży gdzieś w polu, ale nie znaleźliśmy jej, może jednak ktoś autem ją zabrał, bo w sumie to dość ciężka rzecz.  

Po tym zadziwiającym odkryciu mąż zabrał się do pracy i dopieścił skrzynkę elektryczną:



We wtorek pojadę do energetyki złożyć ostatecznie wszystkie papiery o podłączenie prądu do domu, więc mam nadzieję, że w ciągu miesiąca nam podłączą. Co prawda mąż pojechał w miniony w piątek z papierami, ale odprawiono go z kwitkiem, bo modernizowali system komputerowy i wstrzymano przyjmowanie podań na kilka dni. Mąż się wnerwił strasznie, no ale co zrobić. Mam nadzieję, że mi się uda załatwić tę sprawę.

W weekend zrobiliśmy sobie z sąsiadem ognisko z kiełbaskami i pieczonymi ziemniaki. Było cudnie tak siedzieć w słoneczku, cisza, ptaszki, budzącą się zieleń. Nie mogę się doczekać naszego tarasu!

poniedziałek, 24 marca 2014

woda

Za nami pierwsze ważne podłączenie mediów - mamy doprowadzoną wodę. W miniony piątek przyjechała na działkę ekipa z gminy i wykopali pięknie rów pod wąż. Najpierw jednak musieli przewalić kupę gruzu, która nam zalega, ale na którą mamy już nabywcę. W każdym bądź razie okazało się, że o ile gdy kopaliśmy fundamenty pod dom, ziemia wtedy cudownie się kopała niczym krojenie ciasta, teraz jednak grunt był tak nasączony wodą, która nawet stoi w rowie, że wszystko się zawalało. Najgorzej było przy granicy działki, gdy mąż poprosił ich o wykopanie również rowu pod kabel energetyczny do skrzynki. Tam był już dramat - woda była na głębokości 1 metra i przez noc wszystko nam się znowu zawaliło.

Reasumując, wodę podłączono i zamontowano wodomierz. Koszt tej przyjemności to 2.800 zł. Teraz walczymy o prąd. Kabel już w ziemi i dziś mąż będzie instalował skrzynkę w domu, a potem też trochę poczekamy. Za prąd chcieli wstępnie 2.600 zł. 

Na poniższym zdjęciu widać jak ziemia popękała i grozi zawaleniem, co nie byłoby ciekawe, gdyby w rowie był ten pan. A rów miał 1,5 metra.







Wodomierz:



A poniżej już kabel energetyczny i widać tę wstrętną wodę.



Rów z kablem.




Jak już piszę o prądzie, to nadmienię, że mąż powiercił trochę puszek pod kontakty i włączniki.

Salon i kącik tv:



Salon - kominek i w tle kuchnia:


Kuchnia:



Muszę przyznać, że minione słoneczne, wiosenne dni z wielką przyjemnością spędziłam na wsi. Cudownie tam można odpocząć od miasta, tego betonu, tłumów, walenia kotletów schabowych w każdą niedzielę od 8.30 rano, samochodów itd. Już nie możemy się doczekać przeprowadzki, a przynajmniej tych letnich dni, gdy będzie można spędzać na budowie dużo czasu.

piątek, 14 marca 2014

wiosenny rozruch

Pomału budzimy się do życia na budowie. 

Dziś skoczyliśmy sobie do pana od okien, przypomnieć się (okna czekają sobie na nas w magazynie od grudnia) oraz  zapytać się o drzwi wejściowe. Raczej zdecydujemy się kupić wszystko od jednej firmy, bo chcemy zamontować wszystko w jednym dniu. Tylko że montaż będzie chyba dopiero pod koniec maja lub nawet początek czerwca. Wszystko przez mojego małżonka, który nie jest czasowy ostatnio przez pracę 
Co do okien to padnie chyba na Gerdę, metalowe, jakieś w miarę antywłamaniowe. Szczegółów nie przytaczam, bo sama ich nie znam. Chcemy takie w cenie do 3 tysięcy z montażem. Kolor: złoty dąb, tak jak okna. I teraz zastanawiamy się nad trzema wzorami:

Genewa


Barcelona
 Londyn
Opcja ostatnia, czyli Londyn, raczej odpadnie w konkursie. Najbardziej podobają nam się te pierwsze - Genewa.

Mąż zakupił tez skrzynkę elektryczną plus podzespoły i spróbuje coś zacząć jutro. Zależy nam na szybkim podłączeniu prądu do domu, stąd elektryka idzie pierwsza.

Poza tym dogadaliśmy już wstępnie sprawę podłączenia wody. Gmina nam wykopie wszystko i podłączy już za tydzień. Pierwotnie miał nam kopać szwagier, ale gmina i tak musi brać udział w całej akcji, więc wygodniej nam wziąć jedną ekipę, a i cenowo wyjdzie na to samo.  Musimy tylko przewalić wielką kupę gruzu w inne miejsce, bo leży akurat dokładnie na linii ułożenia rur. Dobrze byłoby pozbyć się gruzu zupełnie, więc może mąż wystawi tabliczkę, że oddamy gruz i może ktoś będzie reflektował.

Na przyszły tydzień umówiliśmy też pana od ogrodzenia, aby jeszcze raz dokładnie sprawdził wymiary i zrobił nam w końcu frontowe ogrodzenie z bramą, co zajmie mu jakieś 4 tygodnie ze względu na ocynk.