środa, 24 czerwca 2015

najbliższe plany

Umówiliśmy się z płytkarzem na zrobienie kotłowni. Ma wejść w najbliższy poniedziałek. Musimy tylko dokupić płytek na podłogę, bo zapomnieliśmy o niej kompletnie  oraz inne kleje i krzyżyki. Jeśli płytkarz się sprawdzi w kotłowni, to weźmiemy go do łazienek i kuchni.

W tym tygodniu natomiast będziemy gruntować wylewki i skosimy trawę wokół domu, o ile pogoda będzie sprzyjać.

poniedziałek, 22 czerwca 2015

polewamy

Obejrzeliśmy wreszcie wylewki we wszystkich kątach - wyglądają ładnie i równo jak stół. Dobrze, że nie ma upałów, to beton spokojnie sobie schnie i może nie popęka. Wczoraj pierwszy raz podlaliśmy podłogi.





Działka zarosła nam skandalicznie po prostu. Ledwo ogrodzenie widać.





piątek, 19 czerwca 2015

wylewki zrobione!

Mamy wylewki!!! Można powiedzieć, że jest stan deweloperski, choć nie do końca. W każdym bądź razie dziś, w piątek, już o 6 rano zjechała ekipa i raz dwa uporali się z podłogami. Robili w pięciu, więc poszło sprawnie i po 8 godzinach wszystko skończyli. Na poddaszu zrobili tak, że rurę wepchnęli w dziurę w podbitce. Spodobało mi się, że sami z siebie zabezpieczyli belki ganku przed uszkodzeniem oraz drzwi wejściowe. Nawet ładnie pozamiatali schody.

Co do wylewek to wrażenie jest jak najbardziej pozytywne i podłoga wygląda na super gładką i równą. Z bliska nie sprawdzone, bo wiadomo, mokre jeszcze i nie można wejść. W niedzielę można zacząć podlewać, a za tydzień malować gruntem - tak powiedział wykonawca. 

Finansowo wyszło tak:

piach 20 ton 700 zł
cement 3 tony  1.200
siatka na wylewki 220 mkw 630 zł
styropian Termoorganika 5 cm 100 mkw 850 zł
robocizna 2.300 zł

RAZEM 5.680 zł

Włókno polipropylenowe i taka gąbkowa opaska na styk podłogi ze ścianą była dostarczona przez wykonawcę i nie wiem, ile tego poszło, ani ile kosztowało, bo facet wliczył wszystko razem, ale ponoć 100 zł. Ogólnie wszystkie materiały były w ilości wystarczającej i zostało dosłownie 8 płacht styropianu i pół worka cementu.

Jeśli chodzi o wykonawcę, to jak najbardziej na plus: konkretny i  solidny. Ekipa starała się. Dodam, że zrobiło nam się miło, gdy pochwalił wykonanie tynków oraz podłogówki. Zawsze to przyjemnie, gdy ktoś obcy doceni.

I na koniec trochę fotek. Nie mam z samego lania wylewek, niestety, bo mnie nie było wtedy na działce. No nic, efekt ważniejszy. Więcej zdjęć za kilka dni, jak podeschnie beton.






Normalnie aż się chce już wstawiać meble do środka :) 

wtorek, 16 czerwca 2015

finanse

Czas na kolejne podsumowanie poniesionych wydatków. Na tym etapie kwoty rosną niczym na drożdżach, co wywołuje dwojakie odczucia: radość z postępu prac i smutek z powodu topniejącego konta.

styropian 2.600 zł
materiały na podłogówkę i resztę hydrauliki 12.000 zł
robocizna 5.800 zł

RAZEM 20.400 zł

W następnym etapie, przy montażu pieca, hydraulik wycenia swoją robotę na około 3.000 zł plus materiały 3.000 zł plus piec 6.500 zł, ale to wszystko wyjdzie w praniu. Jak zamontujemy już wszystko to podliczę wszystko od początku.

Tymczasem wczoraj zamówiliśmy materiały do wylewek w lokalnym składzie budowlanym i miło nam było, gdy jego właściciele ucieszyli się na nasz widok, gdyż nie mogą się doczekać nowych sąsiadów (cytuję). Jak to mówi mój małżonek, na wsi jeszcze nie mieszkamy, a już znamy więcej sąsiadów niż mieszkając kilka lat w bloku. Jak wiadomo ludzie na wsi są bardziej otwarci w porównaniu z miastem, gdzie wszyscy kiszą się we własnych ścianach. A tu nie raz i nie dwa obcy ludzie mówią mi dzień dobry, gdy stoję na ganku, bo oni już wiedzą, że jestem nowa, a ja niekoniecznie ich kojarzę. I bardzo mi się to wszystko podoba!


podłogówka i hydraulika gotowe!

Za nami kolejny ważny etap na budowie: podłogówka leży już w całości, a i hydraulika czeka już tylko na biały montaż. Hydraulik wszystko sprawdził, czy działa i wręczył nam faktury. Cóż, tanio nie było, ale o tym później. Dodam tutaj, że hydraulik chwalił wybór styropianu, że nie kruszył się i był równy. Duma mnie rozparła słysząc te słowa, bo to była moja osobista decyzja i to ja przekonałam męża do tego konkretnego produktu. Chłop nie oponował i zgodził się, zostawiając zakup mnie. I tu wyszło, ze kupiłam idealną ilość, bo została chyba tylko jedna płachta, aż hydraulik był pod wrażeniem dokładności obliczeń :)

Poniżej wklejam brakujące fotki pomieszczeń z ukończoną podłogówką.

Podłoga przy oknie tarasowym:


Widok na salon i kuchnię. Pod oknem będzie grzejnik o wysokości 30 cm - jeśli stwierdzimy, że jest nam on potrzebny. Wyprowadzenie rur jest w razie czego, tak jak i we wszystkich pokojach:



Poddasze i rury do co. Tu zamontujemy grzejniki już w tym roku, bo choć to poddasze nieużytkowe, to my będziemy z niego korzystać codziennie:


No i wspomniane wcześniej gniazdko. Mąż cyknął fotkę, niestety niezbyt dokładnie, ale i tak powaliła mnie uroda gniazdka - jest prześliczne! Tyle piórek, że pisklaki na pewno będą miały mięciutko i ciepło. Za każdym razem jak małżonek wchodzi na poddasze, to ptasia mama ucieka w popłochu i martwimy się, że zostawi gniazdo. Oby nastąpiło szczęśliwe zakończenie i zostaniemy wujkiem i ciocią ;) Mąż opisuje mamę jako czarnego, małego ptaszka wielkości wróbla z czerwonym dzióbkiem i niestety nie potrafię zidentyfikować, jaki to ptak. Na kosa za duży, zresztą kolor jaj nie pasuje. Może ktoś potrafi rozpoznać?



Swoją drogą, ptaszków koło naszego domu jest sporo, siadają na szczycie dachu i na płocie i pięknie śpiewają. A w oddali często słychać bażanty.

poniedziałek, 15 czerwca 2015

nadchodzą wylewki

W najbliższy piątek, za pięć dni, lejemy wylewki! 
Wczoraj spotkaliśmy się z facetem od wylewek właśnie i dobiliśmy targu, że tak powiem. Bardzo, bardzo konkretny pan, biegał po chałupie z miarką jak rakieta, aż nie nadążałam za nim. Raz, dwa wszystko obliczył i tak potrzeba: 3 tony cementu, 20 ton piachu, 220 mkw siatki stalowej na wylewki, 100 mkw styropianu podłogowego 5 cm na poddasze oraz włókno polipropylenowe, ale nie pamiętam ile. Cena za robociznę 11 zł/mkw. Już nie mogę się doczekać! Martwi mnie tylko jeden szczegół, otóż na poddaszu, na belce obok kominka, mały ptaszek uwił sobie gniazdko i nawet złożył 6 jajeczek. No i boję się, że ptasia mama wystraszy się rabanu podczas wylewek na piętrze i już nie wróci do gniazda  Mam nadzieję, że wszystko się dobrze skończy.

Wspomnę też tutaj, że producent naszej blachodachówki umieścił nasze zdjęcia domu na swojej stronie - oczywiście za naszą zgodą. Dach niezmiennie podoba mi się szaleńczo 

A tymczasem dziś mają skończyć się prace hydrauliczne. Relacja jutro 

sobota, 13 czerwca 2015

hydraulika c.d.

Po dwóch dniach od ostatniej wizyty zajeżdżamy na działkę, a tam już prawie koniec prac widać. Podłogówka jest w kilku pomieszczeniach, w kotłowni są filtry. No, zmiany niesamowite jak na tak krótki czas!

Niżej dużo zdjęć, mało słów, bo wiadomo co i jak:







Poniżej duża łazienka, gdzie rurki są po całości, także pod wanną:




Kranik zewnętrzny jest od frontu, przy ganku:


Poniżej wlot powietrza do kominka, który robiła nam właśnie ekipa hydraulików. Zdjęć z cięcia chudziaka jeszcze nie mam, bo robił je właśnie mój ulubiony jak dotąd wykonawca - pan Mirek - i muszę je od niego wydębić:



Panowie powiedzieli, że jeszcze jeden dzień im potrzebny do finału. My już umówiliśmy się wstępnie na wylewki, więc za parę dni powinny dojść do skutku.

czwartek, 11 czerwca 2015

hydraulika

Po dłuższej przerwie wracamy do pracy! Za nami krótki urlopik, a tymczasem hydraulik rozpoczął prace na budowie. Miał wejść po 20 maja, ale jak zawsze wszystko się przesunęło, co nawet nam pasowało, bo jak wspominałam, mąż wyjechał na jakiś czas. Suma sumarum prace zaczęto w środę przed Bożym Ciałem, czyli 3 czerwca. Dwuosobowa ekipa pocięła nam chudziak tu i tam oraz wykuła dziury w ścianach. Reszta prac ruszyła po długim weekendzie, czyli w poniedziałek 9 czerwca. My wróciliśmy w środę i od razy zajechaliśmy do domu, prosto z trasy, ledwo patrząc na oczy ze zmęczenia. A tu taaaakieeee zmiany!!! 
Zdjęcia z komórki.

Zlew w dużej łazience:



Grzejnik łazienkowy, odpływ kibelkowy i kran wannowy (z prawej) w dużej łazience:


Bateria prysznicowa, znaczy rurki do niej:



Widok na dużą łazienkę (na wprost) oraz drzwi do naszej sypialni oraz zbiorowe wyprowadzenie rurek z kotłowni w prawym dolnym rogu zdjęcia:



Salon:



Kuchnia i pan hydraulik junior:


Kotłownia. M.in. rurki do zlewu, odpływ do kratki w podłodze:



Skrzynka z rurkami. 



Dodatkowa rura  kanalizacyjna, w razie gdybyśmy chcieli kiedyś powiększyć przestrzeń życiową o poddasze. Jest ładnie schowana za kominem w kotłowni. No i wspomniany zlew:



Skrzynka z zaworami, wspomniana wcześniej:


No i mój geberit w małej łazience. Jak go zobaczyłam to o mało nie podskoczyłam z radości, gromko wołając męża, by też zobaczył. Normalnie ucieszyłam się jak dziecko!



Jesteśmy pod wrażeniem zakresu prac wykonanych w dwa dni. Dom wygląda jak prawdziwa budowa, a widok geberitu przyprawia mnie o motyle w brzuchu. Tak, spłuczka ustępowa wywołuje u mnie takie emocje. Ale to już tak jakoś domowo wygląda i czuć, że niedługo tam zamieszkamy, że aż trudno mi uwierzyć!

Zaraz po krótkiej wizycie w chałupie pojechaliśmy do sklepu wybrać odpływ liniowy, bo hydraulik prosił o pilną decyzję. Pojechaliśmy więc z oczami na zapałkach i wybraliśmy taki ładny, z otworkami we wzorek za 450 zł. Dokładnie to:




Mąż natomiast po szybkim prysznicu i obiedzie wrócił na działkę ze swoim ojcem, by posprzątać w chałupie, bo hydraulikowi przeszkadzały walające się klamoty w postaci ciuchów roboczych, worków cementów itd. Przy okazji okazało się, że z powodu wilgoci powstałej z schnących tynków, spleśniała część ciuchów oraz moje klapki, które trzeba było wyrzucić. 


Działka zarosła nam jak łąka w lesie i z tyłu, za domem, nie można w ogóle przejść, bo zielsko sięga do pasa. Ale za to koniczyna kwitnie malowniczo: