wtorek, 27 października 2015

elewacja c.d.

Pomału widać koniec prac ociepleniowo-elewacyjnych. Cały dom jest cytrynowy, są parapety, robi się podbitka. Jest pięknie!









Ten cytrynowy kolor to, jak wspominałam wcześniej, pigment dodany do gruntu i został on wybrany dość przypadkowo (jedyny żółty dostępny w sklepie). Docelowy kolor elewacji, czyli struktura, będzie w bardzo subtelnym żółtym dopasowanym do piaskowca, którym obłożymy okolice wejścia. Na razie jest ten szalony cytrynowy, który sprawia, że śmieję się od ucha do ucha. Muszę też przyznać, że ekipa postarała się bardziej z kładzeniem kolorku, bo po pierwszej ścianie efekt był taki sobie i jak zobaczyli naszą reakcję to pozostałe ściany pomalowali prawie bez smug. W tym tygodniu mają skończyć, co się dobrze składa, bo od poniedziałku wchodzi płytkarz, nie będzie więc tłoczno na budowie.

A tymczasem ogłaszam koniec sezonu rowerowego. Dziś wybrałam się na przejażdżkę odchudzającą i choć ubrałam się ciepło, to w drodze powrotnej zmarzłam solidnie. Ludzie mijali mnie w samochodach, ubrani w puchowe (!) kurtki i czapki na głowach, a ja przy dźwiękach muzyki country pedałowałam sobie zachwycona jesiennym krajobrazem i coraz bardziej zdegustowana z każdym kilometrem - temperaturą  powietrza. Ale jeszcze kwitną rumianki na naszej działce. 



Teraz czekaj cierpliwie na wiosnę, mój rowerku!

środa, 21 października 2015

elewacja

I tak oto elewacja jest prawie skończona. Zdecydowaliśmy położyć tylko grunt, natomiast strukturę na wiosnę, tylko którą? Coś nam się wydaje, że nie będzie to 2016 rok, a 2017, dlatego postanowiliśmy dodać do gruntu pigmentu w kolorze żółtym, aby rozjaśnić trochę ściany. I tak oto mamy dom w kolorze zgniłej cytryny, co i tak jest lepsze niż efekt mokrego bunkra. Dwie ściany są gotowe, reszta nie wiem kiedy, bo ciągle deszcz wygania ekipę. Z bliska, wiadomo, są smugi, bo pigment z gruntem nie daje krycia, ale już zza płotu wygląda to ładnie. Teraz łatwo będzie opisać dom, gdy ktoś przyjedzie pierwszy raz.


Ekipa szykuje też dach na podbitkę. Wszystko już jest i czeka na montaż.


Dziś przyjechała wanna i kibelek wiszący. Wanna jest tycia, bo tylko 140x75 cm, ale akurat my z mężem rzadko korzystamy z tego przybytku, aczkolwiek przydaje się w domu jak najbardziej, jest więc taki maluch. Mając dylemat, czy wybrać bidet czy wannę, wybrałam wannę jako bardziej wszechstronnego użytku.


Odebrałam też płytki podłogowe do dużej łazienki. Czekałam na nie miesiąc. Są bardzo ładne, choć zdjęcie nie oddaje tego. Takie bielone drewno. Chciałam białe pytki, ale nie całkiem białe i takie niby drewno wydaje się bardzo praktycznym rozwiązaniem.


poniedziałek, 19 października 2015

łazienki czas zacząć

Wreszcie nadszedł ten dzień, w którym marzenia o pięknie urządzonym domu zaczęły się materializować. Z dreszczem w sercu zamówiłam ceramikę łazienkową. Normalnie nie wierzę, że to się dzieje :D Już nie tylko zaprawy klejowe, rurki, bloczki, ale także piękne rzeczy!

Zamówiłam do dużej łazienki:












Wanna będzie bez tej plastikowej obudowy, bo zabudujemy ja płytkami. Trzeba jeszcze zamówić kabinę, ale zrobię to w sklepie stacjonarnym.

Poza tym do małej łazienki wybrałam taki sedes bez kołnierza z wolnoopadającą deską (Koło Style):



Tu jeszcze zamówię umywalkę podblatową, ale to później, jak już zamówię szafkę na wymiar. Pozostaje jeszcze zakup armatury do obu łazienek, ale to w kolejnym rzucie.

Nagły szał zakupowy nastąpił w związku z ekipą płytkarzy, która wejdzie w tym tygodniu, a najdalej po niedzieli. I wreszcie będzie luksus w domu w postaci sedesu.










sobota, 17 października 2015

płytki jeszcze raz

Muszę wreszcie kupić płytki na podłogę do wiatrołapu. Byłam już spokojna o wybór, bo dawno temu spodobały mi się Vives:

                           

Obejrzałam je sobie w sklepie i nie spodobały mi się w ogóle. Na żywo wyglądają zupełnie inaczej, są bardziej kolorowe z dużym kontrastem. Jednym słowem za pstrokate. Zmarkotniałam trochę i zaczęłam szukać od nowa, ale szyki popsuło mi jedno zdjęcie, mieszając w głowie całkowicie:


Przecudowny hol ze wspaniałą, kamienną podłogą. I te zasłony! Że o schodach nie wspomnę. Nie, ja naprawdę mieszkam nie w tym kraju co powinnam. Ja wiem, że mój wiatrołap ma niewiele wspólnego z tym cudem, ale ja też chcę taki efekt! W tej sytuacji chcę podłogę gładką, znaczy nie w esy-floresy, a w maziaje. Kolor: beż. Wpadły mi w oko płytki gresowe półpolerowane imitujące piaskowiec w cenie 66 zł/m:

                       

Te są beżowo-żółte. Nawiązywałyby do piaskowca, jaki będzie na elewacji. Mąż jednakże nie bardzo to widzi, muszę mu pokazać moją inspirację, może wtedy się zakocha i zrozumie. Przejdę się jeszcze do innego sklepu i tam poszukam coś bardziej "kamiennego" w równie rozsądnej cenie.

dalej ocieplamy

Robi się ta elewacja i robi. Pomalutku zachodzą zmiany. Na przyszły tydzień zapowiadają znowu deszcze i boimy się, że nic nie zrobią. 



Te ściany będą na razie wykończone na biało, znaczy zagruntowane. Na wiosnę położymy strukturę. Tymczasem dziś pojechaliśmy z naszym majstrem wybrać parapety zewnętrzne oraz podbitkę. Parapety będą z blachy ocynkowanej malowanej proszkowo na brązik. Podbitka z pcw w kolorze okien, czyli złoty dąb. Podoba mi się z jaką starannością panowie okleili okna.

A w ogóle to dopadło nas z mężem nieszczęście, bo zepsuł nam się ekspres ciśnieniowy do kawy i jest teraz w serwisie przez najbliższy tydzień, a co za tym idzie musimy pić kawę rozpuszczalną (fuj), albo plujkę z zaparzacza (od biedy ujdzie). Niestety, człowiek do dobrego szybko się przyzwyczaja i potem marudzi. :D

czwartek, 15 października 2015

ocieplamy

Pogoda ciągle przeszkadza w dokończeniu ocieplenia. Dziś też rozpadało się po południu i panowie mają zastój. Na razie skończona jest jedna ściana, reszta ładnie zakołkowana czeka na swoją kolej.



I już teraz dom wygląda na większy, choć powinno być odwrotnie, bo przecież jasny kolor (bloczki) powiększa, a ciemny zmniejsza.

W taką typowo jesienną pogodę, gdy wieje i mży, najlepiej zwinąć się w precelek i spać. Koty wiedzą, co dobre :D


Moja panna potrafi tak przeleżeć pół dnia.

wtorek, 13 października 2015

budujemy już 3 lata

Dziś, 13 października, mijają dokładnie 3 lata od rozpoczęcia budowy, czyli kopania fundamentów. Wtedy to była sobota, a pogoda była identyczna jak dziś: mglisto, ponuro, mżył deszcz i było zimno. Ale w sercu było gorąco z radości, że to już, ten moment! Trochę retrospekcji:

marzec 2012


13 października 2012


listopad 2012



czerwiec 2013




sierpień 2013


październik 2013


sierpień 2014


marzec 2015


październik 2015


Teraz jest już więcej styropianu, ale nie mam zdjęcia, bo pogoda nie pozwalała zrobić. No, i tak zleciały nam 3 lata, choć wszystko można było ogarnąć w max dwa. A tu końca nie widać. W każdym bądź razie ekipa działa ile może i udało im się zatkać trochę dziurę pod dachem, tam gdzie będzie podbitka. Zależało nam na choćby prowizorycznym zatkaniu tego przed końcem prac ociepleniowych, bo grzejemy piecem i wszystko ucieka w kosmos, a poza tym mamy na poddaszu dwa kaloryfery i nie chcemy ich narażać na bezpośredni mróz, który to dał się ostatnio we znaki.  Przy okazji wyszło na to, że te moje bożonarodzeniowe myśli były w pełni uzasadnione, bo wczoraj rano był śnieg :D

A propos pieca, to cudownie cieplutko jest w domu, pomimo dziury w dachu. W najdalszym pokoju jest bardzo, bardzo przyjemnie. I ciepła woda jest w kranie, tak więc można prowadzić gospodarstwo domowe pełną gębą. Tymczasem za tydzień wchodzi płytkarz i przynajmniej nie będzie siorbał nosem z zimna.

piątek, 9 października 2015

byle do przodu

Wczoraj napisałam, że mają położyć tylko jeden rząd styro na elewacji, a tu mąż zajeżdża i prawie 3/4 ścian zrobili. Wow!




Rozmyślałam ostatnio o lampach kuchennych. No i oglądam w minioną sobotę "Dowton Abbey", pokazują kuchnię, patrzę, a tam przepiękne lampy wiszą nad stołem roboczym, na które wcześniej nie zwróciłam uwagi:


No i czy ta lampa nie jest podobna do tych z serialu? Jedna z moich faworytek, a teraz na prowadzeniu.

Oczywiście nie chodzi mi o to, że jestem psychofanką serialu, ale zobaczyłam kompletną aranżację i bardzo mi się spodobała. Choć oczywiście nie pogardziłabym kuchnią z serialu. Na przykład takie miedziane garnki i formy zupełnie by mi nie przeszkadzały :D

Muszę zacząć też kompletować baterie łazienkowe, zlewy, sedesy. Chcemy, aby płytkarz zamontował nam wszystko. Mam już w zasadzie wszystko upatrzone, teraz tylko trzeba znaleźć okazje cenowe.

czwartek, 8 października 2015

gładzie i futryny

Tymczasem ekipa skończyła gładzie. W środę. Wszystko wygląda jak należy i podoba nam się, ale szkoda, że to jednak nie efekt kwarcu, który był rewelacyjny. Ale cóż, za błędy trzeba płacić i musieliśmy wybulić 2.000 zł za materiały + 4.200 zł za robociznę :/

W ten sam dzień przyjechała dwuosobowa ekipa do montażu futryn w łazienkach. Zaawansowany wiek panów wzbudził wątpliwości co do tego, czy podołają zadaniu, ale wszystko poszło jak należy. Co prawda trzeba było podkuć ścianę w miejscu zawiasów w małej łazience, bo było za mało miejsca, ale suma summarum wszystko zamontowano jak należy.

I normalnie aż trudno uwierzyć, jak takie białe futryny zmieniają wnętrze! Wyglądają bardzo ładnie i nie mogę się doczekać montażu całości. Ale jak wygram szóstkę w totka, to sobie kupię dom z drzwiami i futrynami z litego drewna, bo nic tego nie przebije ;)



Teraz łazienki są już gotowe na przyjście płytkarza, który ma zacząć za jakiś tydzień.

Natomiast dziś na budowę weszła ekipa od elewacji. Spektakularnych zmian nie ma, bo położyli jeden pas styropianu i rozstawili rusztowania. Jutro zaczną z kopyta. Nareszcie dom będzie zamknięty, bo na razie wiatr hula na poddaszu.

P.S. Czy to normalne, że ja już myślę o świętach BN? ;D

kominek jeszcze raz

Pojechaliśmy zrobić wycenę w kominka w innym miejscu. Zapytaliśmy o ten sam wkład - Eryk - z montażem plus montaż obudowy. Cena niższa o 2 tysiące, ale w dalszym ciągu przesadzona. Za postawienie obudowy liczą sobie 2.000, a na płytach doliczyli 600 zł. Ja nie wiem, czy w tych sklepach mają ludzi za idiotów? U producenta ceny wyższe o 30% niż u przedstawicieli i dotyczy to wielu firm, nie tylko Kratek oczywiście. Ostatnio szukałam serwisu obiadowego z porcelany i w sklepie firmowym był droższy o 30%, a jest różnica, czy zapłacić 3 tysiące, czy 2 tysiące, prawda?

Tak więc stanęło na tym, że kupujemy wkład u przedstawiciela + montaż. Obudowę z płyt krzemowych kupujemy sami i montuje nam ją nasza ekipa. Całość wyjdzie nam do 5.000 zł. Plus oczywiście zakup portalu, ale to inna kwestia.

środa, 7 października 2015

angielskie skarby

Byłam na zakupach w moim ukochanym sklepie. Że tak powiem: rzucili towaru i to sporo. Oczywiście przykleiło mi się coś do rączki :D Śliczny dzbanek-miarka Laura Ashley oraz miska ceramiczna Mason Cash - wszystko angielskie (choć made in china).



Uwielbiam te rzeczy! Są przepiękne. A najbardziej uwielbiam w nich to, że są starych, angielskich firm. Mason Cash istnieje od 1800 roku! Na zdjęciu widać też słoiki (angielskie) Kilner, które są produkowane od 1842 roku. 

Tylko mam problem: gdzie wsadzić tę wielką miskę, bo nie mam na nią kompletnie miejsca?

poniedziałek, 5 października 2015

schody

Zamówiliśmy schody na poddasze. Przyjechał pan polecony przez naszego hydraulika. Panu nie spodobało się, że tak mało miejsca jest na te schody, o czym wiemy, kręcił głową, wzdychał, przeliczał sobie i w końcu nam zaproponował rozwiązanie. Oczywiście zdziwiliśmy się ceną (wysoką) i terminem realizacji (odległym), choć to drugie jest nam ostatecznie na rękę. Stanęło na tym, że nasze schody będą dywanowe, z dębu, z poręczą na tralkach, dwukolorowe. Cena 8.500 zł. Termin realizacji: luty. Będzie to połączenie tych wzorów:



Obejrzeliśmy sobie z bliska takie schody dębowe, gdyż pan miał takowe w warsztacie i wyglądały przepięknie. W ogóle to śmiesznie wyszło, bo się okazało, że ja stale przejeżdżam rowerem pod domem pana stolarza oraz pana od gładzi, gdyż mieszkają na mojej stałej trasie przejazdu do naszego domu. Taki ten świat mały :)

kominek

Dziś rano o 9 spotkaliśmy się z przedstawicielem kominków z firmy Kratki. Byliśmy już wczesniej w ich wypasionym salonie i z grubsza wiemy co chcemy, a pan miał nam szczegółowo doradzić. I tak sam wkład kosztuje 1.600 zł plus dodatkowe elementy w postaci stelażu, rurek, kratek itd. Podoba nam się Eryk o mocy 12 kW z zimną (zdejmowaną) klamką:

No i pan oznajmił, że zakup wkładu z dodatkami, postawienie obudowy z płyt krzemowo-wapiennych oraz robocizna za montaż wyniesie nas 8.000 zł. Myślałam, że się przewrócę z wrażenia. A jeszcze trzeba dokupić portal (płyta mdf), co według ich cennika kosztuje jakieś 3.000 zł. Taa, jeszcze nie zwariowałam. Znaczy, pardon, jakbym miała mnóstwo kasy na zbyciu pewnie bym się nie szczypała i zlecała prace po kolei bez bólu głowy, ale niestety tak nie ma. Jeśli zdecydujemy się na tę firmę to weźmiemy od nich tylko wkład z dodatkami i montażem, a obudowę zlecimy swojej ekipie od gładzi. I w sumie zastanawiamy się, czy faktycznie trzeba budować ją, tę obudowę,  z płyt krzemowych? To będzie kominek rekreacyjny, w którym zapalimy raz na jakiś czas. Rozumiem, gdy ktoś grzeje nim całą chałupę codziennie, ale tak jak my? Może jednak karton gips i wełna wystarczy? W każdym bądź razie pojedziemy jeszcze w jedno miejsce po wycenę i sobie porównamy wtedy.

Przy okazji portalu to muszę powiedzieć, że to droga przez mękę, aby coś znaleźć. Styl angielski nie jest jak widać dość popularny w PL i ciężko wyszukać sensowne propozycje. A ile ja się muszę nagadać różnym osobom i fachowcom, aby wytłumaczyć co chcę mieć, a i tak za każdym razem spotykam się ze zdziwieniem. Bo chcę coś takiego:



No i znalazłam kilka ofert, gdzie najdroższa jest po 1.200 zł z mahoniu. Za 3 tys. to są granitowe, a nie z mdf.

A propos gładzi. Dziś weszła ekipa i solennie obiecała skończyć wszystko  w tym tygodniu, bo już nie mają innych zajęć i teraz tylko my jesteśmy w ich grafiku.

czwartek, 1 października 2015

lampy kuchenne


Wątek lajtowy. Znaczy lampowy ;)

Szukam i szukam lamp do kuchni, do powieszania nad blatem, tuż przy oknie. Ma to być coś niedużego, niezbyt rzucającego się w oczy. Dodatkowo będzie też żyrandol na środku sufitu, ale szczęśliwie już go mam. Pozostał więc problem tych dwóch lamp. Chodzi o takie coś mniej więcej:


No i szukam, wertuję, i sama nie wiem. Co mi wpadło w oko:











Bardzo podobają mi się trzy ostatnie, zwłaszcza ta na końcu, taka lekko kwadratowa, jak słoik trochę. Chcę, aby lampy były niezupełnie przeźroczyste, takie właśnie ja te powyższe szkło. Ceny też są względne, bo do 300 zł za sztukę, choć wolałabym mieć dwie w tej cenie.