poniedziałek, 30 czerwca 2014

ogrodzenie c.d.

W sobotę o 8 rano przyjechała grucha z betonem i wreszcie zalaliśmy szalunki pod ogrodzenie frontowe. Za 4m betonu wraz z transportem i pompą zapłaciliśmy 960 zł. Odetchnęliśmy z ulgą, bo było sporo zachodu z tym i wreszcie mamy to za sobą.


Poza tym uzgodniliśmy ostatnie detale frontowego ogrodzenia, typu groty, klamka i inne ozdobniki. Całość będzie nas kosztowała 10.700 zł nie wliczając podmurówki, którą jakoś ozdobimy daszkiem.

Jeśli pogoda dopisze to w tym tygodniu bierzemy się za kopanie reszty ogrodzenia.

sobota, 28 czerwca 2014

babeczki

Nie żebym była jakąś zapaloną kucharką, ale zrobiłam muffinki z bitą śmietaną i serkiem mascarpone, i tak mi się spodobały, że muszę je tu wkleić. Takie ostatnie truskawkowe szaleństwo:


Pierwszy raz w życiu zrobiłam takie babeczki i tak mi się spodobała zabawa ozdabianiem, że chyba zagłębię się w ten temat ;)

faktura za prąd

Z miłych wieści, to dostaliśmy wytęsknioną fakturę z energetyki! Trochę to dziwne, tak cieszyć się z rachunku do zapłacenia, ale ten akurat oznacza cywilizację w chałupie. No i kwota też przyjemna, bo jedyne 930 zł, zamiast pierwotnych 2600 zł. Po niedzieli zapłacimy i potem już tylko trzeba wskazać dostawcę prądu i już. Hura!

ogrodzenie c.d.

W środę mąż skończył konstruowanie szalunków pod frontowe ogrodzenie. Pięknie wyszło i inwestor był z siebie dumny. W nocy jednak sporo napadało i oto w czwartek zobaczyliśmy to:





No nie, a w sobotę mieliśmy zalewać betonem!

Nie było rady. W piątek ubrałam się roboczo, zabrałam wiadro, gumowe rękawiczki i kalosze i pojechaliśmy wybierać wodę. Matko, ile ja się namachałam! Ambitnie podeszłam do sprawy i wzięłam się za rów pod bramą, bo tam było więcej wody. W efekcie stałam okrakiem nad nim, a komary zacięcie gryzły mnie w wypięty tyłek niczym w tarczę strzelniczą. Mąż za to zajął się bardziej precyzyjnym wybieraniem wody plastikową butelką, bo przez te zbrojenia tylko to można było włożyć, aby sięgnąć dna. Na koniec pożyczyłam jeszcze od dzieci sąsiadów łopatkę z piaskownicy i można było dokładniej pozbyć się wody. Co prawda przejeżdżający rowerem dziadek aż się oglądał, bo wyglądało to tak, jakby rów był kopany dziecięcym, niebieskim szpadelkiem. No ale udało nam się jakoś poskromić potop.

Trochę frustrowała nas myśl, że ta woda i tak do rana najdzie z powrotem, ale na pewno nie w takiej ilości, jak na powyższych zdjęciach.

czwartek, 26 czerwca 2014

ogrodzenie c.d.

Mąż skończył konstruowanie szalunku pod podmurówkę, wrzucił nawet kilka prętów, które zostały nam ze zbrojenia fundamentów. Na sobotę zamówiliśmy beton z gruchy, żeby zalać murek wraz ze słupkami (w środku). Potem bierzemy się za resztę ogrodzenia.

Czekamy tez na telefon w sprawie montażu okien i drzwi wejściowych, który to odbędzie się raczej w przyszłym tygodniu.

A poza tym spokój na budowie 

niedziela, 22 czerwca 2014

ogrodzenie c.d.

Mąż wraz z własnym ojcem a moim teściem sztukował wczoraj szalunki. Niewdzięczna to robota, bo deski wąskie i trzeba je zbijać, aby uzyskać odpowiednią wysokość. Nasza działka leży na spadzie, więc podmurówka będzie wyższa przy przy bramie niż na drugim końcu o 10 cm. Łączna wysokość podmurówki, wliczając wykop, to 70 cm przy bramie.



Mamy nadzieję w nadchodzącym tygodniu pogoda będzie nam sprzyjać i uda się skończyć nie tylko szalunki, ale i wylać beton.

sobota, 21 czerwca 2014

schody

Przemyśleliśmy sprawę schodów na poddasze. Właściwie to problemem nie są same schody, ale wiatrołap, który poprzez dodanie tychże schodów bardzo się zmniejszył, choć i tak nie był jakoś spektakularnie duży.

Pierwotna wersja była taka:



Jak widać na powyższym zdjęciu, schody są obudowane ściankami i mają drzwi w wiatrołapie. Jakoś to rozwiązanie wydawało nam się najlepsze. Przeanalizowałam wszystko i stwierdziłam, że te drzwi i ściany strasznie zmniejszą przestrzeń wiatrołapu. No i wzięliśmy pod uwagę wariant drugi z drzwiami na szczycie schodów (poddaszu), usuwając tym samym ścianki na dole:



Nawet na tym planie widać, że zrobiło się więcej miejsca. Schody można wykorzystać jako siedzisko przy ubieraniu butów, albo żeby coś tam odstawić na chwilę. Na górze nie musiałabym wtedy dawać jakiś eleganckich drzwi, a zwykłe. Oczywiście trzeba by obudować górę schodów ściankami i ocieplić je.

Co do samych schodów, to widziałabym jakieś proste, kolor biały z drewnem, np. takie:



Podłogę w wiatrołapie widziałabym najchętniej w jakieś maziaje, taką jak ta poniższa mozajka:


słupki ogrodzeniowe

Wreszcie na działce zaszły zmiany widoczne z daleka: postawiliśmy słupki ogrodzenia frontowego. Słupki 8x8cm  są już ocynkowane i chłopak, który nam robi tę część ogrodzenia wymierzył dokładne odległości i na tej podstawie zrobi przęsła. Szkoda, że potrwa to kilka tygodni ze względu na kolejkę do ocynkowania.


Od razu działka wygląda inaczej, choć to tylko słupki. Trzeba będzie je jeszcze zalać betonem od środka, ale to przy okazji podmurówki. Dodam jeszcze, że osobiście zgrabiłam skoszoną trawę w rowie. To była moja pierwsza konstruktywna praca na działce ;)

Jak mąż kopał doły pod te słupki na głębokość 80 cm to już pojawiła się woda, pomimo, że rów był suchy.


Tak się zastanawiam, czy na tej mojej działce cokolwiek urośnie, skoro to sama glina prawie. Bo że chwasty wystrzelą to mogę być pewna.

poniedziałek, 16 czerwca 2014

piach

W najbliższy piątek zaczniemy obsadzać słupki pod frontowe ogrodzenie. Mąż zamówił w związku z tym 3 tony piachu. Matko jedyna - pomyślałam sobie - gdzie my usypiemy taką ilość plaży??? Piach przyjechał w minioną sobotę już przed 6 rano. Phi, a to taka większa piaskownica wyszła.



Na zdjęciu widać też mojego wiernego rumaka :) oraz z prawej strony górkę gruzu, którą jednak nie udało nam się opylić znajomemu, a która pięknie porasta już rumiankiem i innym zielskiem.
To długie korytko tuż za kupą piachu to koleina po naszym aucie, zrobiona gdy było tam niezłe błotko. Samochód po parkowaniu tam wyglądał jak po rajdzie w Dakarze.

A propos podwórka. Znalazłam zdjęcie z pomysłem na kostkę przed domem, ale to dla fanatyków raczej:




Przepiękne i równie czasochłonne. Ja po ułożeniu pięciu kamyczków cisnęłabym resztę w cholerę :)

wtorek, 10 czerwca 2014

drewno

Kupiliśmy preparat do impregnacji drewna, aby pomalować belki na ganek. Wybraliśmy Jedynka Impregnat do drewna z woskiem, kolor orzech, 50 zł za 2,5 litra.


Muszę przyznać, że każda firma ma inny kolor pod tą samą nazwą i można się mocno zdziwić. Mam nadzieję, że ten impregnat się sprawdzi, bo będzie trzeba nim pomalować balustradę na ganku oraz stolarkę na tarasie, który będzie kryty i też z balustradami. 

Zamówiliśmy u geodety mapę z naniesionym podłączeniem wody. 400 zł zażyczył sobie ten pan, a czekać trzeba 2-3 tygodnie. Ja nie wiem, byle stempelki potrzebne i 400, 500 złotych idzie jak woda. Choć tym razem to znowu będzie mini książka, więc pan trochę popracuje nad tym.

Woda ciągle stoi w rowie i nie można zabrać się za ogrodzenie. Skosiliśmy chociaż trawę wokół chałupy, bo już nawet rowu nie było widać. Pierwotnie ja chciałam sobie pomachać kosą spalinową, ale mąż uprzedził, że to za ciężkie urządzenie dla mnie. Kosiarką tak, ale nie tym. Wyznam szczerze, że byłam bardzo zdziwiona, gdy przeprowadziłam się  w te strony z drugiego końca Polski, że tu powszechne jest, że kobitki spacerują z kosiarkami. Myślałam, że to męskie zajęcie, a tu przed co drugą chałupa panie zasuwają z koszeniem. Nie wiem, może ja po prostu nie zwracałam wcześniej uwagi na to i to zjawisko jest powszechne w całym kraju.

Na koniec wrzucę fotę. Jeżdżąc rowerem podziwiam piękne krajobrazy i aż żal mi, że nie mam aparatu, aby to uwiecznić. Wyciągnęłam więc aparat-emeryta i cyknęłam zdjęcie w mojej wsi, zaraz przy wjeździe. Raj makowej panienki:




Polska naprawdę jest piękna :)

poniedziałek, 9 czerwca 2014

problem z rurą

Mamy problem z małym wc. Wymyśliłam sobie, że przesunę sedes na ścianę obok, aby był na wprost drzwi. Pierwotnie jednak planowaliśmy inaczej i tak właśnie zostały położone rury. Mąż rozkuł podłogę, aby zobaczyć, jak przełożyć instalację i tu klops, bo chyba się nie da. Problem polega na tym, że po zakręceniu rury w nowe położenie nie mamy jak podłączyć rury od zlewu. Może ktoś umie doradzić jak to zrobić? Jeśli nie da zostawimy jak jest i tyle.


piątek, 6 czerwca 2014

różne sprawy

Pojechaliśmy do energetyki zapytać się o postęp prac w związku z przyłączem prądu. Dowiedzieliśmy się, że sprawa jest załatwiana. Dobre i tyle. W umowie napisali, że daja sobie czas do końca sierpnia, mam nadzieję, że to pesymistyczna wersja.

Mąż skontaktował też się z panem, który miałby zrobić podmurówkę pod ogrodzenie. Na razie wstępnie się zgodził. Szkopuł tkwi jedynie w tym, że jest dużo wody w rowie wzdłuż naszej działki, co praktycznie uniemożliwia kopanie. Przerabialiśmy to już przy kopaniu rowu pod kabel energetyczny i to była mordęga, bo ziemia była nasiąknięta jakieś 2 metry od rowu.

Przymierzamy się także do skucia podłogi w małej łazience, aby przenieść rurę od kibelka. Małżonek sam to zrobi. Chcemy też pomalować belki od ganku i w tym celu musimy roztropnie wybrać kolorek, bo cała stolarka na ganku i tarasie będzie w tym kolorze. Może jutro więc skoczymy do marketu, żeby naocznie porównać bejce, czy jak to się tam nazywa.

A ja chciałam dokonać małego zakupu, jakże potrzebnego w najbliższych miesiącach. 


Dwie sztuki nam potrzebne. Mały stoliczek na napoje dołączają w gratisie. A jak leżaczek, to jeszcze coś się przyda:




Właśnie taki z przykrywką chcemy.

No to czas na zakupy!

drzwi

Dziś sfinalizowaliśmy sprawę okien i drzwi zewnętrznych. Kupiliśmy je w jednym punkcie, żeby zamontować w jednym dniu i przy udziale jednej ekipy. Wstępnie jesteśmy umówieni na 26 czerwca. 
Dla przypomnienia: okna to Platinum Evolution 2 z Oknoplastu w kolorze białym (wewnątrz) i złoty dąb (z zewnątrz). Natomiast drzwi wybraliśmy Gerda GTT Max Linear Modena 1 - też złoty dąb, o szerokości 90 cm. Co prawda ja chciałam drzwi białe od wewnątrz, ale okazało się to nie takie proste, więc zrezygnowałam. Budowa domu to sztuka kompromisów wszakże.Takie wybraliśmy, choć chyba to nie ten kolor:



Okucia w kolorze platyna. Próg drewniany. Szybka taka, żeby było widać co jest na zewnątrz, ale nie widać co jest środku, jak się jest na dworze. Współczynnik przenikania ciepła 1,8. Trochę antywłamaniowe, ale szczegółów nie pamiętam. Cena: 2500 zł z montażem. Drzwi otwierane będą dokładnie jak na powyższym zdjęciu.

Śmialiśmy się, że naszymi faworytami były 3 zupełnie inne modele, a wybraliśmy całkiem co innego :)

W kwestii montażu okien, to zamontujemy je klasyczną metodą, bez wysuwania poza ścianę oraz bez taśm izolacyjnych. Konsultowaliśmy się w tej sprawie i taką podjęliśmy ostateczną decyzję. Musimy też  jeszcze zrobić podmurówkę pod okno tarasowe oraz próg drzwi.

Spojrzeliśmy też sobie na parapety wewnętrzne, które stały sobie elegancko wyeksponowane w kącie sklepu. Pokazałam mężowi, które mi się podobają najbardziej, a sprzedawca na to, że wybrałam najdroższe, choć nie znałam cen przecież. Mąż tylko smętnie pokiwał głową i westchnął :) Raczej zdecydujemy się na marmur (a może to był granit?), biały z takimi subtelnymi, szarymi drobinkami. Orientacyjna cena jednego parapetu o szerokości 1,5 m to 160 zł. My potrzebujemy 4 lub 5 sztuk, więc nas to nie zrujnuje, a chcemy coś porządnego, aby posłużyło bardzo długo.


Jak już tak jestem przy drzwiach, to napiszę jakie bym widziała do domu, choć może znowu nam się zmienić :)

Do pokojów, kotłowni oraz łazienek chcę drzwi pełne w kolorze białym. Natomiast do wiatrołapu chcę ze szprosami z szybkami mlecznymi. Moi faworyci:

Porta Wiedeń:





Pol-Skone Modern:




Żadnych z tych drzwi jeszcze nie widziałam z bliska, więc może być tak, że żadne mi się nie spodobają. Ale ogólnie chodzi mi o taki efekt.

Natomiast do kuchni marzą mi się drzwi dwuskrzydłowe z mlecznymi lub zwykłymi szybkami:



Nie bardzo przemawia do mnie wizja całkowicie otwartej kuchni, dlatego u nas jest częściowo oddzielona. A ponieważ kuchnia jest przy salonie, takie drzwi na pewno przydadzą się przy głośniejszych pracach mikserem, albo gdy przyjdą goście i będę chciała ukryć cały pierdzielnik z gotowania. Niestety,  trzeba będzie chyba zamówić drzwi na wymiar, gdyż otwór w ścianie ma 120 cm, a gotowe drzwi mają 60 cm dla skrzydła, siłą rzeczy nie zmieszczą się.

Na ogół ludzie kupują drzwi do domów/mieszkań choćby z częściowymi przeszkleniami, ja natomiast poprzysięgłam sobie, że w moim domu nigdy takowych nie będzie. Ja wiem, że szyby doświetlają przedpokój itd., ale ja po prostu nienawidzę, gdy będąc w ciemnym pokoju ktoś mi doświetla go od strony korytarza. Wychowałam się w bloku ze standardowymi drzwiami z wielkimi szybami, co to ani nie wyciszają, ani nie wyciemniają - i dziękuję bardzo za takie wrażenia. Poza tym, jako wielbicielka (prawie) wszystkiego co angielskie, jestem wierna ich stylowi, a tam nie ma miejsca na szybki w pokojowych drzwiach. Mogłabym się skusić ewentualnie na szyby w drzwiach od łazienki, ale we wzorach klasycznych jak powyższe, taka wersja wygląda idiotycznie moim zdaniem.

poniedziałek, 2 czerwca 2014

deszczowy dzień

Jaki dziś ponury ten poniedziałek. Nic się nie dzieje. Pada deszcz już od rana, non stop. Cicho wszędzie... W sumie lubię takie dni. Piję pyszne cappucino z pianką z moich filiżanek-wiaderek, laptopik, muzyczka relaksacyjna - np. mój ukochany Majkelek-Bubelek, czyli Michael Buble, polecam tę piosenkę http://www.youtube.com/watch?v=lbSOLBMUvIE.
A obok mnie, na sofie, śpi rozwalona na pół mebla futrzana hrabina. Szkoda, że mam zepsuty aparat, bo cyknęłabym fotkę, ale wygląda to mnie więcej tak:



Tak więc aura sprzyja twórczości pisarskiej, więc skrobnę sobie coś jeszcze w tym oto dzienniku.

Pochwalę się, co ostatnio znalazłam w necie. Otóż, przez tygodnie szukałam stołu do salonu wraz ze stolikiem kawowym. Stół ma ściśle określony wygląd, bo ma mieć TOCZONE nogi, być cały biały, ewentualnie z blatem w kolorze drewna i jeszcze ten blat ma być rozkładany. Nie za duże wymagania, prawda? I owszem, jest takich stołów trochę, ale powyżej 3 tysięcy złotych. Za takie dziękuję. Szukałam więc i szukałam, aż z desperacji myślałam, że kupię ostatecznie ten z Ikea:



Stół kosztuje jedyne 1000 zł i jest rozkładany, ale jest z Ikea. Nie mam nic przeciwko tej firmie, wręcz odwrotnie, lubię i mam sporo artykułów z tego sklepu, ale nie chcę zamieniać domu w ekspozycję Ikea. 

No i nagle, przez przypadek znalazłam zdjęcia TEGO stołu:


Idealny!!! Na focie jest pokazany z dostawką. Taki właśnie chcę, w tym wariancie kolorystycznym. O ile dobrze pamiętam do dębowe meble. Stół ma kosztować jakieś 1800 zł.

Do tego wzięłabym krzesła i stolik kawowy:




Naprawdę, są bardzo ładne, o to mi chodziło właśnie. Reszta mebli do salonu będzie z Forte:



Razem z meblami do salonu chciałabym zamówić taką ławkę o szerokości 90 cm. Wstawię ją do kuchni i wymoszczę poduchami:



Za każdym razem, jak tak sobie planuję wyposażenie domu, nachodzi mnie myśl, ile z tego uda się zrealizować. Różnie przecież może być, prawda? Ech, to moja pesymistyczna strona daje o sobie znać, czyli spodziewaj się najgorszego.

Ale żeby nie kończyć ponuro, wkleję jeszcze moją pannę w promieniach słońca:





agd

Już za parę dni, za dni parę (cytując znaną wakacyjną piosenkę z czasów szkolnych) na naszą budowę wróci życie i zaczniemy dłubaninę ponownie. Nie mogę się doczekać!

Tymczasem wpadły mi w oko takie cuda firmy Smeg. To nowość i jeszcze nie są w sprzedaży, stąd nie ma cen, ale mniemam, że za czajnik to minimum 400 zł zawołają jak nie dużo  więcej. 

Boskie! Te kremowe bym chętnie widziała w mojej kuchni :)






Mój obecny czajnik to Kenwood, którego kocham nad życie i o którego dbam pieczołowicie. O, ten:



Mąż o mało nie zemdlał, jak mu powiedziałam ile kosztuje, no ale postawiłam na swoim i czajnik jest. Przydałby mi się toster z tej samej serii:



Jeśli do przeprowadzki czajnika szlag nie trafi, to dokupię toster, a jak czajnik pójdzie na złom, to może stać mnie będzie na serię Smeg (a mąż nie zemdleje na widok cen) i zaszaleję wtedy.

To jak tak kuchennie się zrobiło, to pokażę kilka moich ostatnich nabytków, sukcesywnie zbieranych. Część zdjęć jest moich, a część z netu.

Wiśniowa seria Cath Kidson (TK Maxx):



Dzban emaliowany  z Olkusza za jedyne 10 zł (lokalny sklep z mydłem i powidłem):


I wiaderko z Olkusza, które służy mi za doniczkę (teraz mam w niej bujną bazylię) za jedyne 16 zł - sklep jak wyżej:


Przepiękne rękawice z TK Maxx:


Cudowne emaliowane pojemniki Jamie Olivera z TK Maxx. Na razie trzymam je w szafce i aż mi żal, że nie są na widoku, bo uwielbiam je po prostu. W domu na pewno je wyeksponuję:



Prześliczne filiżanki o pojemności 350 ml zwane przez mojego męża wiadrami, z których cappucino smakuje wybornie, za jedyne 16 zł/szt z dekoria.pl. Ja mam różowe i niebieskie. Zniknęły ze sklepu bardzo szybko, pewnie dlatego, że to taka trochę imitacja Ib Laursena - oryginały są po 25 zł.


Taaa, pomału zagracam mieszkanie takimi pierdołami i chyba tir będzie potrzebny do przeprowadzki. Ale ja tak mam, że prędzej kupię sobie cos do domu, niż wydam na ciuchy :)