No i znowu nie przyjechali do nas na regulację drzwi
Właściciel zarzekał się, że na pewno przyjadą, nawet osobiście dojedzie jeśli ekipie nie wypali - i lipa. Tracimy już cierpliwość. Najgorsze, że mamy do nich słabość, bo właściciel jest sympatyczny i taki swojski, ale są jakieś granice.
Ech, fachowcy...
Mam dobrą wiadomość: otrzymałam telefon z gminy, że już jest decyzja o nadaniu numeru i że wysyłają ją pocztą
Nie pytałam się o numer, żeby nie psuć sobie niespodzianki, choć prawdę powiedziawszy raczej wiemy, jaki będzie. Trudno si spodziewać, by mieć numer np. 54, gdy sąsiad obok ma 24. Ale zawsze może być niespodzianka. Tak więc po niedzieli list powinien dojść.
W tym tygodniu wysłaliśmy pismo do gminy z prośbą o nadanie numeru domu. Ciekawe ile nam zejdzie na czekaniu na odpowiedź?Poza tym po raz trzeci mąż umówił się z panem od drzwi zewnętrznych na regulację tychże. Zaraz po montażu w wakacje trochę opadły i trzeba się naszarpać, aby je otworzyć/zamknąć, co mi osobiście sprawia dużą trudność. Za każdym razem ekipa miała przyjechać i nie dojechała. Ciekawe jak wyjdzie tym razem?
W niedzielę pojechaliśmy na wieś zobaczyć, co słychać. Wszystko w porządku i chałupa czeka tęsknie na dalsze prace. Nie mogłam sobie odmówić zrobienia kilku zdjęć, bo pogoda była bajeczna, a i chciałam sprawdzić, jak nowy aparat robi foty ze śniegiem w roli głównej. Wyszło przepięknie!
Oczywiście tradycyjnie pies sąsiadów z wielkim entuzjazmem nas przywitał, domagając się miziania przez siatkę - nigdy mu nie odmawiam :) No to pokażę tego naszego czworonożnego sąsiada zaciekawionego sesją zdjęciową:
Zastanawiamy się z mężem, czy nasz pies i pies-sąsiad się polubią?