niedziela, 4 sierpnia 2013

niedziela na budowie


Dziś, w gorące niedzielne popołudnie, pojechaliśmy na działeczkę. Mąż sobie coś tam dłubał, a ja chodziłam po chałupie i wzruszałam się, bo dopiero dziś tak naprawdę obejrzałam pokoje po całkowitym uprzątnięciu bałaganu. No, podoba mi się.

Kuchnia i wejście do pomieszczenia gospodarczego:

Widok od drzwi wejściowych do domu. Na prawo kotłownia, na lewo będzie szafa i drzwi na schody, na wprost i po prawej skręt do sypialni:


Kotłownia, wyszła większa niż się spodziewaliśmy:


Mała łazienka, która raczej będzie wc :( Bardzo chciałam drugi prysznic tu wstawić, ale niestety nie da się, znaczy da, ale będzie totalna ciasnota, a ja nie po to buduję dom, aby się tłoczyć. Tak więc będzie po prostu elegancki wc:



Poniżej łazienka i belka na suficie. Bałam się, że będzie znacznie większa, tak z 20cm odstająca, ale nie, jest ok i raczej ją taką zostawimy dla urozmaicenia sufitu.





Razem z mężem pozaznaczaliśmy dzisiaj wstępne rozmieszczenie kontaktów i włączników. Mój ślubny osobiście wykona prace elektryczne, mogę więc sobie grymasić do woli.



Poza tym odważyłam się na nie lada czyn. Weszłam po drabinie na poddasze. Kosztowało mnie to sporo nerwów, pomimo że mąż trzymał drabinę. Cały czas wrzeszczałam na zmianę: boję się, boję się! – bliska płaczu. I: nie boję się, nie boję się – aby dodać sobie otuchy. Następnym razem wejdę tam jak już będą schody.

Ach, poddasze bomba! Kot oszaleje z radości, ja mam mnóstwo miejsca na szafy i rozwieszanie pranie zimą, mąż planuje tam dzikie imprezy. Co prawda wydawało mi się, że będzie tam więcej miejsca, ale to pewnie przez te skosy zmniejszyła się przestrzeń.



A tymczasem na polach już po żniwach. Krówki jednak pasą się cały czas, ku mojej uciesze. Będę je sobie oglądać z okna kuchennego.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz