wtorek, 29 lipca 2014

gorąco!

Uff, jak gorąco! Za takie temperatury to ja serdecznie dziękuję. 32 stopnie w cieniu to dla mnie mordęga. A kiedyś, jak byłam mała, to latem było 25 stopni, a ponad 30 to dosłownie kilka dni w trakcie wakacji się trafiało. Kot leży plackiem na panelach w przeciągu i nawet nie chce jeść. Przed blokiem żywego ducha nie widać do 18-ej, bo taki skwar w tej betonowej pustyni. Nie pozostaje nic innego jak chłodzić się przy wiatraku (szczęśliwą posiadaczką klimatyzacji w domu nie jestem), jeść zimne arbuzy i pić mrożoną kawę, np. z lodami. Mniam. Pyyyszna, z ekspresu, z kostkami lodu, lodami śmietankowymi i syropem waniliowym.  Z bitą śmietaną się wstrzymałam. Taka w wersji de lux to rzadko, bo kaloryczna, na co dzień dodaję tylko mleko i kostki lodu. Ale chętnie poczęstuję zainteresowanych :D



Jak ja już bym chciała, żeby był wrzesień i jesień...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz