wtorek, 31 maja 2016

mieszkamy!!!!



MIESZKAMY W NASZYM DOMU!!!!!!!!


I tak oto mamy 3 dzień mieszkania w naszym domu. Po koszmarnej przeprowadzce (upał, stres, wysiłek) nastał czas spokoju i trzeźwego spojrzenia na sprawę. Szał przeprowadzkowy bardzo mocno nadwyrężył mój stan psychiczny i fizyczny, ale sytuacja jest już opanowana. Mam nadzieję, że nigdy więcej nie będę się przeprowadzać, a jak już, to wezmę tylko torebkę i mała walizeczkę, a resztę zostawię. Albo wynajmę ekipę, by mi spakowała wszystko od łyżki po sofę.

Pierwszego wieczora zjedliśmy na kolację pierogi ruskie elegancko przy stole w salonie i czułam się jak w restauracji, a potem wypiliśmy szampana na ganku i stłukliśmy kieliszki na szczęście (zawiązane w reklamówce, by szkło się nie rozprysło).

W domu czujemy się jeszcze nieswojo. Ja mam wrażenie, że wyjechałam gdzieś na urlop i jestem w wynajętym domku. Chodzimy po chałupie robiąc kilometry w poszukiwaniu różnych rzeczy, które nie wiadomo gdzie są, np. dwa dni szukaliśmy worka z gaciami i skarpetami męża, który leżał pod stertą innych worków kompletnie niezauważony.

Panna Kota o mało nie padła ze stresu. To był dla niej kompletny szok i dosłownie dygotała ze strachu, nie jadła, prawie nie piła. Szczęśliwie stan ten trwał 24 godziny i po tym czasie zaczęła zwiedzać dom z wielką ostrożnością. Po dwóch dniach śmiało chodziła wszędzie. Teraz już spaceruje względnie bez stresu, ociera się o rogi ścian i inne przedmioty, leży sobie na środku pokoju, ale jeszcze nie biega galopem i nie bawi się.

Ogarnęłam już sobie kuchnię i salon (powynosiliśmy kartony na strych). Nie mam jeszcze podłączonych zlewów w kuchni i niebieskiej łazience oraz pralki i zmywarki, ale jutro przyjdzie hydraulik. Co za szczęście, że mam zlew w kotłowni, więc nie ma problemu ze zmywaniem. Ugotowałam też pierwszy obiad na indukcji i jestem w niej zakochana. Kot wskoczył sobie na nią rano i oczywiście ją włączył, musiałam więc ustawić blokadę włączenia. Cały czas trzymam instrukcję użycia obok, bo ciągle zapominam tych wszystkich funkcji.

Ogólnie zdziwiona jestem, jak mocno zareagowałam stresem na przeprowadzkę. Mieszkanie, w którym mieszkaliśmy 7 lat zostawiło jednak jakiś sentyment, choć niespecjalnie lubiłam tam mieszkać. Tu mamy nowe otoczenie, niby lepiej, ale jednak trzeba się przyzwyczajać. Dodatkowo strasznie dziś przeżyłam sytuację, gdy śliczny ptaszek z ogromną siłą uderzył w okno tarasowe, aż piórka zostały na szybie. Oczywiście padł martwy. Aż mi łzy poleciały. Muszę jakoś oznaczyć te okna, bo dopóki nie zrobimy zadaszenia tarasu na pewno takie sytuacje się powtórzą, a ja tego nie przeżyję.

Ale jest bardzo przyjemnie. Można walić młotkiem w ścianę o 23-ej, śpiewać na cały głos pod prysznicem i puszczać bardzo, bardzo, bardzo głośno muzykę, o czym zawsze marzyłam. Cały dom się trzęsie, a ja wreszcie mam użytek z moich głośników. Choćby po to warto było się przeprowadzić :D



4 komentarze:

  1. Oj... zazdraszczam! ;) Ja właśnie muzyki nie mogę przeżyć w mieszkaniu, bo jak słuchać to słuchać ;) Kot się szybciej odnajdzie w sytuacji niż Wy, ale potem to już poleci :) A ptaszek? Może już wiekowy był i nie zauważył szyby...? Albo za bardzo je umyłaś ;) Trzeba było zostawić pajęczyny w spokoju ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mój tez stwierdził, że za bardzo umyłam okna :D
      Głośna muzyka jest mi czasem bardzo potrzebna. To świetny odstresowywacz i super sie przy niej sprząta.

      Usuń
  2. Bardzo sie ciesze ze jestescie juz w tym wymarzonym domu. Gratuluje. Do wszystkiego trzeba się przyzwyczaic nawet do luksusu. ;) Na szybach mozna nalepic czarne sylwetki ptakow i te male beda sie bały.

    OdpowiedzUsuń
  3. Cieszę się, że cieszysz się z nami :)
    Te sylwetki ptaków to ostateczność, bo niespecjalnie podoba mi się taka dekoracja. Myślałam, aby cos majtało się przy oknach, jakies wstążki, sznureczki.

    OdpowiedzUsuń