sobota, 7 maja 2016

montujemy szafki kuchenne - dzień 1.

Strasznie nie mogłam się doczekać dzisiejszego dnia, gdy wreszcie zabierzemy się za kuchenne szafki. Energia wprost rozpierała mnie! Najpierw skręciliśmy szafkę górną, bo wydawała się łatwa i chciałam zobaczyć jak w ogóle pójdzie nam ta robota. Efekt był zadowalający i potem wzięliśmy się za szafki dolne. Skręciliśmy wszystkie korpusy dość sprawnie, nawet zamontowaliśmy nóżki. Zarys kuchni już jest.



Oczywiście nic nie może być proste jak dwa razy dwa i mamy problem z rurami przy zlewie oraz kontaktami. Trzeba będzie chyba usunąć całą ściankę (od zlewu), a w drugiej wyciąć otwór. Od początku przeczuwałam ten problem i niestety się sprawdziło. No i trzeba będzie skracać cokół, bo nóżki chcemy mieć 6 cm, znaczy musimy mieć 6 cm, bo inaczej okna nie otworzę.

Gdy tak sobie pracowaliśmy, za oknem tarasowym miałam taki piękny, sielski obraz: zieleń, kwitnące drzewa i konik ciągnący pług, choć słabo go widać na tym zdjęciu (jest w samym środku na lewo od wysokiego drzewa).




Normalnie uwielbiam nasz dom i jego otoczenie. Gdzie nie spojrzę to zachwycam się widokiem  :)

A teraz będzie magia. Zawsze wierzyłam w znaki i dalej wierzę. I tak oto podczas przyjemnego skądinąd wkręcania śrubek, patrzymy za okno, a tu naszły chmury z deszczem, co spowodowało tęcze. Ale jaką! Podwójną, w pełnej krasie, w mega mocnych kolorach i to centralnie na wprost naszego domu. Co za piękny omen na przyszłość! Normalnie pisnęłam z zachwytu jak ją zobaczyłam, a i mąż był pod wrażeniem. Szkoda, że telefon nie objął jej całej, bo aparatem na pewno lepiej by mi wyszło. No i zdjęcie nie oddaje niestety urody zjawiska.




Z domu wróciliśmy już po ciemku  nie bez żalu. Moje serce już chyba tam zamieszkało na stałe :D






2 komentarze: