poniedziałek, 7 stycznia 2013

dalszy ciąg afery energetycznej

12.06.2012

Mieli szczęście ci z energetyki, że nie mogłam tam do nich pojechać z awanturą, bo pojechał małżonek. Pojechał i pyta, dlaczego brakuje dokumentów, skoro wszystkie były złożone, a pan zza biurka oznajmił, że on MYŚLAŁ, że wszystko jest ok i to nie on zgłosił braki, ale ktoś tam dalej, kto zajmuje się wnioskami. No to mąż daje mu rzekomo brakujące dokumenty, a on, że najpierw trzeba napisać podanie, że w nawiązaniu do ich upomnienia o brakach my składamy ponownie dokumenty. I w ogóle to nie u niego, a w sekretariacie tym razem się składa. A, i że ta mapka to za mały ma format i trzeba większą kopię, więc mąż musiał jechać do miasta w poszukiwaniu ksero i wrócić z kompletną dokumentacją.

Zobaczymy, co dalej będzie. Jak się spytałam męża, kiedy dostaniemy jakąkolwiek odpowiedź, usłyszałam, że w zasadzie to on zapomniał zapytać. Ech, ci faceci.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz