poniedziałek, 7 stycznia 2013

pierwsza budowla

13.06.2012

Nadeszła wiekopomna chwila. Na działce powstał pierwszy owoc pracy mężowskich rąk. Mamy podjazd, znaczy tak z grubsza jest, bo jeszcze trzeba go trochę utwardzić. Ale jest! Mąż dumny jak paw i szczęśliwy, że "tymi ręcoma" powstało to dzieło. W sumie prace trwały 2 i pół dnia. Najpierw małżonek pojechał tylko kupić kręgi, a tu pan mówi, że da radę podrzucić je za pół godzinki (bo to blisko naszej działki). No i zrzucili je raz dwa. Na drugi dzień pojechała Brygada RR, czyli Rodzina Razem, w osobach mąż i Teść (mój teść znaczy) oraz szwagier. Było pogłębianie rowu, układanie kręgów i ich łączenie cementem.
Na zdjęciu Teść oraz imponujący nówka szpadel:






 Trzeciego dnia mąż pojechał już sam zrzucać gruz i piach na tę piękną betonową rurę. Umęczył się, ale szuflował z uśmiechem. Na marginesie dodam, że tak pracował, aż mu się buty rozleciały i wrócił  do domu z klapiącymi podeszwami.
Poniżej efekt jego pracy:





 Na sam koniec małżonek przetestował podjazd i najechał delikatnie na niego. Wytrzymał, aczkolwiek piach się ubił bardziej, dlatego za kilka dni weźmiemy taką ubijaczkę do ziemi i utwardzimy podjazd, coby  nam się nie rozsypał na boki.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz